Kierowcy w Rzymie są na granicy wytrzymałości nerwowej z powodu gigantycznych korków, które w ostatnich tygodniach stały się nie do zniesienia. W obronie kierowców stanęła organizacja praw konsumentów Codacons, która skierowała wniosek do prokuratury przeciwko władzom miejskim i zażądała, aby ruchem w Wiecznym Mieście kierowało wojsko.
Przyczyną tego, co dzieje się na ulicach włoskiej stolicy, nie są żadne roboty drogowe na wielką skalę czy reorganizacja ruchu, ale całkowity - jak podkreśla prasa - brak kontroli ze strony straży miejskiej i policji drogowej. Do tego dochodzi prawdziwa plaga parkowania samochodów w kilku rzędach, co drastycznie ogranicza przejezdność ulic. W rezultacie większość z nich w ścisłym centrum, a także główne arterie zakorkowane są przez niemal cały dzień. Ponadto chaos pogłębiają organizowane niemal każdego dnia manifestacje i protesty, które zmuszają policję do ograniczenia ruchu i zamykania ulic.
W ostatnich tygodniach doszło do znacznego pogorszenia się sytuacji na rzymskich ulicach, co zdaniem największej włoskiej organizacji obrony praw konsumentów świadczy o tym, że władze na Kapitolu w ogóle nie panują nad tym, co się dzieje. Dlatego stowarzyszenie Codacons poinformowało o skierowaniu do prokuratury skargi na władze miasta zarzucając im "przerwanie służby publicznej", a za takie uważa niewywiązywanie się z obowiązku zapewnienia przejezdności ulic. We wniosku do prokuratury znajduje się postulat powierzenia wojsku zadania kierowania ruchem ulicznym.
"Sytuacja w Rzymie jest nie do zniesienia, tysiące ludzi każdego ranka jest uwięzionych w korkach" - powiedział szef Codacons Carlo Rienzi. Zwrócił także uwagę na skutki chaosu transportowego dla stanu zanieczyszczenia miasta oraz zdrowia mieszkańców.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"