Szlak wokół gór był na tyle niedostosowany do jazdy rowerem, że jechaliśmy równolegle do niego przez czczą hammadę. Jej powierzchnię stanowiła krucha skorupa zaschniętego piasku pokryta niezliczoną masą ciemno-szarych kamieni. Koła naszych rowerów wrzynały się w tę strukturę niczym dziób lodołamacza w arktyczną krę.
afrykanowaka.pl
Kazio :)
Dzień 7, II etap; 15.12.2009;
(Dominik)
Dystans –
Najważniejsze wydarzenia:
Rozmówki polsko - arabskie:
- Tybbi szai? (Chcesz herbaty?)
- Hybbi. (Chcę)
- Hak. (Masz)
- Szukran. (Dziękuję)
- Afuan. (Nie ma za co)
Wiatr na drodze nie jest już tak życzliwy jak dnia poprzedniego, ale wciąż nie sprawia nam problemu. W przeciwieństwie do nawierzchni – asfalt jest silnie spękany, co utrudnia nam zwarcie się w szyk i męczy silnie nasze opony.
Dzień 8, II etap; 16.12.2009;
(Kasper Piasecki)
Dystans –
Najważniejsze wydarzenia:
Wiatr na drodze nie jest już tak życzliwy jak dnia poprzedniego, ale wciąż nie sprawia nam problemu. W przeciwieństwie do nawierzchni – asfalt jest silnie spękany, co utrudnia nam zwarcie się w szyk i męczy silnie nasze opony. Skutki: jedna wywrotka (ja) i jedna dętka (Ania). Szczęśliwie duża część szosy jest nowiuteńka i suniemy po niej swobodnie. Libia jest olbrzymim krajem, który ma niewiele dróg, za to większość znakomitej jakości. Bardzo często też podczas naszego pobytu natykamy się na roboty drogowe. Praca wre i wkrótce świetnych dróg będzie jeszcze więcej. W południe docieramy do Zueila. Mijamy ruiny starego meczetu, który kiedyś ponoć był największy w Afryce, by dotrzeć do baru, w którym posilamy się kanapkami z mafrun – mielonym mięsem. Hammid (nasz kierowca)spotyka tu swojego znajomego, który następnie towarzyszy nam w drodze na starówkę. Nad medyną góruje ciekawy fort. Dostajemy się do jego wnętrza podążając za gromadką chłopców, wskakujących do środka przez dziurę w murze. Na zakończenie wizyty w mieście podjeżdżamy pod As-Sahaba – kompleks grobowców, postawionych tu w VII wieku n.e., na cześć siedmiu Towarzyszy Proroka Mahometa, którzy polegli w obronie miasta.
W Zeuila, tak jak się spodziewaliśmy, nie ma kawiarenki internetowej, jednak przyjaciel Hammida informuje nas o możliwości podłączenia się do sieci w domu jednego z jego kolegów. To duża szansa, gdyż wielce prawdopodobne, że przez najbliższy tydzień nie będziemy mieli możliwości podłączenia się do sieci. Mamy do wysłania ważny materiał filmowy, dlatego Dominik podejmuje strategiczną decyzję: na mój rower wskakuje kontuzjowany Marcin, a ja z Hamidem i Ahmedem udajemy się autem do domu ich znajomego. Jeden z domowników akurat się posila; zaproszeni dosiadamy się do niego i ze wspólnej miski jemy spaghetti, pomarańcze i banany oraz wypijamy po szklaneczce szaju. Gospodarz okazuje się niezwykle miły i bez żadnych pytań pozwala mi użyć swojego komputera. Odnajduję na nim prosty program wideo, którym wycinam fragment materiału do wysyłki. "Prywatny" internet, najwidoczniej uzyskiwany drogą satelitarną, okazuje się o wiele sprawniejszy niż w niejednej z napotkanych przez nas kafejkach internetowych, gdzie jakość połączenia doprowadzała nas do szewskiej pasji. Podczas gdy ja zanurzałem się w sieci, reszta drużyny pedałowała drogą do Timsah. Wiatr znów przyjaźnie wiał w plecy i w Ani obudziła się miłość do jej wielkiej pasji – żeglarstwa lądowego. Wraz z Dominikiem skonstruowali proste żagle i testowali tak powstałe "żaglorowery" osiągając prędkość
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.