Krakowska prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie kradzieży historycznego napisu z Auschwitz-Birkenau, zmieni zarzuty podejrzanym o kradzież. Potwierdza także wcześniejsze informacje PAP, że szwedzki zleceniodawca kradzieży był w byłym obozie na rekonesansie z dwoma podejrzanymi.
"Mamy zamiar zmienić zarzut z kradzieży na kradzież z włamaniem - z uwagi na fakt, że sprawcy musieli przeciąć siatkę, żeby dostać się na teren obozu" - powiedział PAP w środę prokurator okręgowy w Krakowie Artur Wrona.
Zmiana zarzutów nie wpłynie na zaostrzenie odpowiedzialności karnej dla sprawców, ma znaczenie jedynie dla dokładnego określenia dokonanego przestępstwa.
Jak wyjaśnił prokurator Wrona, podczas stawiania podejrzanym zarzutów prokuratura nie dysponowała jeszcze taką wiedzą, jaką dysponuje obecnie. Wynika z niej, że sprawcy chcąc dostać się na teren obozu i opuścić go ze skradzionym napisem, musieli przeciąć siatkę.
Prok. Wrona potwierdził także PAP fakt, iż "szwedzki obywatel - zleceniodawca kradzieży był w Polsce i z dwoma podejrzanymi odwiedził teren obozu".
"Są rozbieżności, co do terminu tej wizyty w wyjaśnieniach podejrzanych. Według jednej wersji było to jesienią 2008 roku, według drugiej - wiosną 2009 roku, natomiast sam fakt rekonesansu nie budzi wątpliwości. Będziemy ustalać dokładny termin tej wizyty" - powiedział prok. Wrona.
Jak dodał, uczestnicy rekonesansu przyjechali sprawdzić do byłego hitlerowskiego obozu zagłady, "jak to wygląda". Od początku była mowa o kradzieży napisu.
Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy b. niemieckiego obozu została skradziona w piątek 18 grudnia nad ranem. Napis odnaleziono późnym wieczorem w niedzielę 20 grudnia we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy rozcięli go na trzy części. O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków. Z ustaleń prokuratury wynika, że działali na zlecenie pośrednika ze Szwecji.
Czterem podejrzanym w sprawie kradzieży Prokuratura Okręgowa w Krakowie postawiła zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, kradzieży napisu "Arbeit macht frei" oraz uszkodzenia tego napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Podobny zarzut - udziału w grupie przestępczej oraz nakłaniania do kradzieży i zniszczenia napisu - usłyszał piąty podejrzany. Cała piątka trafiła do aresztu na trzy miesiące. Pod koniec ub. tygodnia prokuratura okręgowa w Krakowie wysłała wniosek o pomoc prawną do szwedzkiego ministerstwa sprawiedliwości.
Media podawały, powołując się na informacje szwedzkiej gazety "Aftonbladet", że według szwedzkich służb za zleceniem kradzieży stoi grupa tamtejszych neonazistów. Za pieniądze ze sprzedaży tablicy mieli przygotowywać atak terrorystyczny. W niedzielę w brytyjskim "Sunday Mirror" ukazał się artykuł, w którym autorzy sugerują, że zleceniodawcą kradzieży był Brytyjczyk, a pośrednikami szwedzcy neonaziści.
Według szwedzkiego tabloidu "Aftonbladet", Szwed sam zgłosił się do Interpolu.
"Nie posiadamy żadnych informacji w tej sprawie. Natomiast gdyby to była prawda, ułatwiłoby to i przyspieszyło postępowanie" - powiedziała PAP we wtorek wieczorem rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska.