66 osób zostało rannych w dwudniowych starciach afrykańskich imigrantów z ludnością miasteczka Rosarno w Kalabrii na południu Włoch. Ten nowy bilans zamieszek podano w sobotę, gdy sytuacja zaczęła się uspokajać.
W nocy z piątku na sobotę policjanci i karabinierzy zorganizowali przewóz przybyszów z Trzeciego Świata z Rosarno do kilku ośrodków dla imigrantów, gdzie zapewniono im miejsca noclegowe.
Z miejscowości w eskorcie policji wywieziono autokarami kilkuset imigrantów, którzy do tej pory koczowali w straszliwych warunkach na terenie dawnej hali fabrycznej, podzielonej na boksy z kartonu. To tam rozpoczął się bunt imigrantów, pracujących w gospodarstwach rolnych, przeciwko warunkom życia i ich traktowaniu.
Imigranci wyszli na ulice w czwartek, dopuszczając się aktów wandalizmu po tym, jak nieznani sprawcy, prawdopodobnie miejscowi przestępcy, zranili z broni myśliwskiej dwóch afrykańskich robotników rolnych. Gdy protestujący wywołali falę zniszczeń, w odwecie zaatakowała ich miejscowa ludność.
Obrażenia odniosło 30 imigrantów, 17 mieszkańców i 19 policjantów. Stan pięciu osób jest poważny.
Autokary z imigrantami opuszczały miasteczko przy aplauzie mieszkańców - zauważyły włoskie media. Inni Afrykanie postanowili opuścić miejscowość na własną rękę. Ich grupy także eskortowała policja, by nie dopuścić do dalszych starć i samosądów.
"Wyjeżdżam stąd i nigdy tu nie wrócę" - powiedział cytowany przez agencję Ansa 30-letni Peter z Ghany. Mieszkańcom Kalabrii zarzucił nietolerancję, wrogość i przemoc wobec imigrantów. "Wy Włosi jesteście rasistami" - stwierdził cytowany przez agencję inny czarnoskóry robotnik rolny.
... ocenił węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Wcześniej delegacja protestujących przekazała swoje postulaty wobec KE.
Każdy z nich otrzymał wynagrodzenie 210 razy większe niż przeciętnie zarabiający pracownik.
Z powodu trwających w nich konfliktów zbrojnych, terroryzmu i przestępczości.