13 osób poniosło śmierć a 16 zostało rannych w rezultacie serii samobójczych ataków bombowych w nigeryjskim mieście Maiduguri, stolicy stanu Borno, do jakich doszło w niedzielę wieczorem - poinformowały miejscowe służby bezpieczeństwa.
Według źódeł w nigeryjskich siłach zbrojnych, wszystkich trzech ataków dokonały kobiety, które miały na sobie pasy wypełnione materiałami wybuchowymi.
Pierwsza z nich wysadziła się w powietrze przed małą uliczną restauracją w dzielnicy Muna Garage zabijając 13 osób i raniąc 6. "Kilka minut później kolejna kobieta wysadziła się w powietrze w tej samej dzielnicy, przed wejściem do obozu uchodźców" - relacjonował oficer. W obozie tym przebywa kilkastet tysięcy uciekinierów z terenów walk z dżihadystami z organizacji Boko Haram.
Trzecia kobieta, której pas z materiałami wybuchowymi nie zadziałał prawidłowo, nie spowodowała żadnych ofiar.
Na razie nic nie wiadomo o motywach i powiązaniach kobiet. Oficjalny komunikat władz oczekiwany jest dopiero we wtorek rano.
Siły bezpieczeństwa w Maiduguri wspierają nigeryjską armię w walkach z dżihadystami z Boko Haram. W ostatnich dniach armia odniosła kilka sukcesów w tych walkach, a w rejonie Maiduguri otoczono i zatrzymano dużą grupę dżihadystów. Nie wyklucza się, że niedzielne ataki były odpowiedzią na te wydarzenia.
Położóny na północnym wschodzie Nigerii stan Borno jest główną areną walk z Boko Haram. Dżihadyści znajdują się w defensywie i nie kontrolują już dużych obszarów tego stanu, jak jeszcze dwa lata temu.
Walki spowodowały jednak, że ok. miliona osób opuściło swoje domy i szuka schronienia w miastach, głównie w Maiduguri. Utworzono dla nich obozy, w których sytuacja humanitarna jest bardzo trudna.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.