Departament Stanu USA bronił w sobotę decyzji o sprzedaży broni Tajwanowi, oceniając, że przyczyni się ona do "podtrzymania bezpieczeństwa i stabilności" między wyspą a Chinami kontynentalnymi.
Stanowisko Departamentu przekazała mediom jego rzeczniczka Laura Tischler. W odpowiedzi na informacje o zamiarze sprzedaży broni Tajwanowi, który Pekin uważa za swą zbuntowaną prowincję, Chiny zdecydowały o zawieszeniu współpracy wojskowej z USA. W oficjalnym proteście chińskiego MSZ zażądano też anulowania umowy i poinformowano o objęciu "odpowiednimi sankcjami amerykańskich firm zaangażowanych w sprzedaż broni do Tajwanu". Pekin ostrzegł ponadto, że przez decyzję USA ucierpi "współpraca między Chinami a Stanami Zjednoczonymi w kluczowych kwestiach międzynarodowych i regionalnych".
W sobotę Pentagon ogłosił, że żałuje zawieszenia współpracy wojskowej z Chinami. "Wyrażamy też ubolewanie z powodu środków podjętych przez Chiny wobec amerykańskich przedsiębiorstw, które przekazują Tajwanowi sprzęt obronny" - dodał rzecznik amerykańskiego ministerstwa obrony Geoff Morrell.
Dzień wcześniej Pentagon informował o planach sprzedaży Tajwanowi broni wartej 6,4 mld dolarów. Amerykański rząd powiadomił Kongres o zamiarze dostarczenia Tajwanowi m.in. 60 helikopterów Black Hawk, 114 pocisków antyrakietowych Patriot, dwóch niszczycieli min morskich Osprey, a także wojskowych systemów informatycznych. W pakiecie nie znalazły się natomiast myśliwce F-16, choć tajwańskie władze wyraziły zainteresowanie kupnem 66 takich maszyn.
Kongres ma 30 dni na przedstawienie ewentualnych obiekcji odnośnie do planów dozbrojenia tajwańskiej armii. Agencja Associated Press wskazuje, że deputowani zwykle popierali takie transakcje.
Grupa Kościołów, głównie z Afryki i Azji, ogłosiła swoje odejście od wspólnoty z Kościołem Anglii.
Małżeństwo to jedno z najszlachetniejszych powołań człowieka.
Ojciec Święty spotkał się z uczestnikami Jubileuszu Romów, Sinti i Wędrujących Społeczności.
Pierwsze miejsce - parafia pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Mońkach.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".