Dwóch polskich braci zostało w Norwegii skazanych za podpalenie hotelu, który miał być przekształcony w ośrodek dla imigrantów. Nie przyznali się do winy.
Jeden z nich został 31 października skazany na 7, drugi - na 6,5 roku więzienia. Według władz norweskich, w sprawę zamieszany jest trzeci obywatel polski, kolega skazanych, który nie był sądzony, przebywa bowiem w naszym kraju.
W pożarze, który miał miejsce w 2015 r. w miejscowości Lindås, niedaleko Bergen, nie ucierpiał żaden człowiek. Motywem podpalenia - jak twierdził oskarżyciel - miała być obawa jednego z Polaków o to, że jego partnerka padnie ofiarą gwałtu, jeżeli w hotel, znajdujący się w sąsiedztwie ich domu, stanie się miejscem zamieszkania uchodźców.
Na Facebooku czynny jest profil wspierający skazanych braci, prowadzony przez partnerkę jednego z nich. - Norweskie media w rozmowach z ekspertami wskazują, że co trzy tygodnie w kraju staje w ogniu kolejny azyl dla uchodźców. W większości wypadków policja nie jest w stanie ustalić winnych. Obserwując ten przypadek, można odnieść wrażenie, że na siłę poszukiwany był kozioł ofiarny - pisze autorka profilu.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.