O zmianę języka mediów relacjonujących tragedię na Haiti – zaapelował przewodniczący tamtejszej Caritas, bp André Dumas. – Ludzie potrzebują teraz pomocnych dłoni a nie roztrząsania ich tragedii czy koncentrowania się na tematach kontrowersyjnych. W relacjach z karaibskiej wyspy nie można tez poniżać ani Haiti, ani jej mieszkańców.
Przewodniczący Haitańskiej Caritas w podsumowaniu dla agencji Fides podkreślił, że pierwsza pomoc ratunkowa i medyczna, jaką otrzymały ofiary trzęsienia ziemi, zorganizowały instytucje religijne obecne na wyspie. Natomiast teraz ponad półtora miliona Haitańczyków w wyniku kataklizmu stało się uchodźcami wewnętrznymi i to na nich powinny się skupić aktualne działania humanitarne – powiedział bp Dumas. – Pomoc nie może być militaryzowana. Musi być szybka i efektywna. Widok pracujących razem lekarzy z Kuby i Stanów Zjednoczonych mówi sam za siebie.
O sytuację w Haiti Radio Watykańskie zapytało przebywającego tam jezuickiego wolontariusza: „Oczywiście jedzenie jest dalej rozdawane w centrach dystrybucyjnych. Poza tym wszędzie widoczne są patrole wojskowe. Żołnierze chodzą po mieście w grupach 10-, 20-osobowych. Patrolują, żeby ludzie widzieli ich obecność i czuli się bezpieczniej. W mniejszych miasteczkach wokół Port-au-Prince, widzę, że życie wróciło do normy. Czyli ci, co mają domy, które nie były zniszczone, to zaczynają już w nich mieszkać. Przedtem bali się jeszcze, że będzie powtórne trzęsienie ziemi, a teraz wracają i czują się trochę bezpieczniej. Już nie mieszkają na ulicy. Rytm życia wrócił do normalności. W stolicy ludzie ciągle czują się trochę bez nadziei, nie wiedzą, ani jak rodzinę wykarmić, ani jak będą dalej żyć”.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.