Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdzało w przeszłości, czy Jacek Dobrzyński, obecnie rzecznik CBA, przekazywał informacje podejrzanemu - pisze "Rzeczpospolita".
Kwestia domniemanego przekazywania informacji przez Dobrzyńskiego wyszła przez przypadek przy okazji śledztwa w sprawie korupcji z suwalskim biurze TVP SA. Dobrzyński miał kontaktować się z podejrzanym dziennikarzem Andrzejem Sz., kiedy był rzecznikiem policji w Białymstoku. Dokumenty tej sprawy są jawne w związku ze skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Suwałkach.
W aktach sprawy, we wniosku o przedłużenie śledztwa przeciwko Sz. znajduje się informacja, że miano nim objąć również policjantów, a z cytowanych w piśmie paragrafów wynika, że chodzi o ujawnienie tajemnicy służbowej. Nigdy jednak do tego nie doszło. Jak ustaliła "Rz", na wykorzystanie zgromadzonych dowodów nie zgodził się ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak.
Sam Dobrzyński zapewnia "Rz", że jest niewinny, i że nigdy nie przekazywał żadnych informacji ze śledztwa bezpośrednio ani pośrednio Andrzejowi Sz.
Tylko między 9 a 21 lipca w prowincji Kiwu Północne zginęło co najmniej 319 osób.
"Definicję dopuszczalnych strat ubocznych zmieniono tak, że przewyższają one korzyści".
W środę z Putinem w Moskwie spotkał się wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff.
Chodzi szczególnie o wycieczki na quadach, jeepach i wyprawy konne.
Trump ocenił, że poziom przestępczości w Waszyngtonie jest "niedorzeczny".