Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdzało w przeszłości, czy Jacek Dobrzyński, obecnie rzecznik CBA, przekazywał informacje podejrzanemu - pisze "Rzeczpospolita".
Kwestia domniemanego przekazywania informacji przez Dobrzyńskiego wyszła przez przypadek przy okazji śledztwa w sprawie korupcji z suwalskim biurze TVP SA. Dobrzyński miał kontaktować się z podejrzanym dziennikarzem Andrzejem Sz., kiedy był rzecznikiem policji w Białymstoku. Dokumenty tej sprawy są jawne w związku ze skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Suwałkach.
W aktach sprawy, we wniosku o przedłużenie śledztwa przeciwko Sz. znajduje się informacja, że miano nim objąć również policjantów, a z cytowanych w piśmie paragrafów wynika, że chodzi o ujawnienie tajemnicy służbowej. Nigdy jednak do tego nie doszło. Jak ustaliła "Rz", na wykorzystanie zgromadzonych dowodów nie zgodził się ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak.
Sam Dobrzyński zapewnia "Rz", że jest niewinny, i że nigdy nie przekazywał żadnych informacji ze śledztwa bezpośrednio ani pośrednio Andrzejowi Sz.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.