70 urodziny patriarchy Barłomieja I

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 18.02.2010 14:15

Ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I, 270. następca św. Andrzeja Apostoła, skończy za kilka dni 70 lat. Będąc duchowym zwierzchnikiem ok. 300 milionów prawosławnych na całym świecie jest on jednocześnie obywatelem Turcji – państwa w 99 procentach muzułmańskiego, nieufnego, a nawet często wrogiego w stosunku do chrześcijan.

Jest to jeden z najpoważniejszych problemów patriarchy, gdyż jeśli seminarium nie zostanie w końcu otwarte, to za kilka lat nie będzie już prawosławnego duchowieństwa Konstantynopola. Byłoby to ze szkodą nie tylko dla dwóch tysięcy wiernych żyjących jeszcze w Stambule, ale także dla całego świata prawosławnego. Wielkie nadzieje pokłada Bartłomiej I w zbliżeniu prawosławia z Kościołem katolickim, a więc Kościołów, których drogi rozeszły się niemal tysiąc lat temu.

O ile pozycja patriarchy jest nadal wysoka na świecie (choć nie wszędzie), o tyle jest trudna w Turcji. Chociaż on sam przy różnych okazjach zapewnia, że on i pozostali tamtejsi prawosławni „kochają swój kraj”, nadal zarówno władze, jak i większość społeczeństwa pozostają nieufni wobec chrześcijan. „Stambuł jest turecki, patriarcho, wynoś się” – krzyczą miejscowi nacjonaliści, co roku zakłócając swoimi demonstracjami prawosławne obchody Bożego Narodzenia.

Mimo wszystko Bartłomiej z optymizmem patrzy na przyszłość swego Patriarchatu w Stambule. Duże nadzieje wiąże też z obecnym rządem, sprawującym władzę już od siedmiu lat. Zdaniem duchowego zwierzchnika światowego prawosławia umiarkowany rząd islamski w Ankarze odnosi się z większą sympatią niż jego poprzednicy do żądania większej wolności wyznania, ale „ma związane ręce”. Każde ustępstwo pod adresem chrześcijan spotyka się bowiem natychmiast z zarzutem ze strony armii i świeckich środowisk w obozie rządzącym, że jest to próba zmniejszenia kontroli państwowej nad religią.

Bartłomiej I zwraca uwagę na kilka drobnych posunięć, które pozwalają mu przypuszczać, że sytuacja mniejszości greckiej w Turcji powoli będzie się zmieniała. Przestrzeganie praw człowieka w tym kraju i kroki zmierzające do jego integracji z Unią Europejską posuwają się wprawdzie bardzo wolno, ale systematycznie naprzód, uważa patriarcha. Przy każdej okazji opowiada się on za przyjęciem Turcji do UE, gdyż - jak twierdzi – dzięki temu i „opiece Bożej w niebie Kościół nie zniknie”. W przeciwnym razie Bartłomiej I będzie nie „pierwszym wśród równych”, lecz ostatnim patriarchą Konstantynopola. Ale ten urodzony optymista twierdzi z całą stanowczością: „Cokolwiek się stanie i bez względu na to, z jakimi trudnościami przyjdzie nam się zmierzyć, Patriarchat pozostanie nad Bosforem”.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona