Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się proces siedmiu żołnierzy oskarżonych o zabicie cywilów w rejonie wioski Nangar Khel, zmuszony był we wtorek do zdyscyplinowania obrońców, by stawiali się na rozprawach lub ustanawiali zastępstwo.
Każdy z oskarżonych ma dwóch lub trzech obrońców, a niektórzy mecenasi przysyłają na rozprawy swoich aplikantów lub ustanawiają dodatkowe substytucje. Do reprezentowania żołnierzy uprawnionych jest więc szerokie grono osób, tymczasem na wtorkowej rozprawie w imieniu jednego z nich nikt się nie stawił. Ostatecznie brakujące pełnomocnictwo - w ciągu kilkunastominutowej przerwy - nadesłano faksem, a prawnika zobowiązano do dostarczenia oryginału dokumentu.
Sąd podkreślał, że wobec części oskarżonych istnieje przymus adwokacki (obowiązek posiadania fachowego pełnomocnika - PAP). Jego brak mógłby być przesłanką do ewentualnego zaskarżenia wyroku w przyszłości. Sąd zapowiedział, że jeśli sytuacja się powtórzy, "nie zawaha się zawiadomić odpowiednie rady adwokackie".
Przed sądem stawiło się we wtorek trzech świadków. Relacjonowali, że w rejonie afgańskiej wioski, gdzie w wyniku działań polskich żołnierzy zginęło kilkoro cywilów - w tym kobiety i dzieci - było spokojnie. "Nie było zagrożenia, nikt nas nie atakował, nie wiem dlaczego został użyty moździerz przez pierwszy pluton szturmowy" - mówił jeden. Zeznający we wtorek świadkowie nie widzieli też, by ostrzelano śmigłowce, które przybyły po rannych. Zagrożenie ze strony rebeliantów to, jak twierdzą adwokaci, jedna z okoliczności, która przyczyniła się do tragedii.
Na ławie oskarżonych zasiada w procesie siedmiu wojskowych: kpt. Olgierd C. (jako jedyny nie zgadza się na podawanie danych - PAP), ppor. Łukasz Bywalec, chor. Andrzej Osiecki, plut. Tomasz Borysiewicz i trzech starszych szeregowych: Damian Ligocki, Jacek Janik i Robert Boksa.
Sześciu jest oskarżonych o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego oskarżono o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.
Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna (pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej) oraz troje dzieci (w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat). Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne. Kolejna rozprawa - w środę.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.