O skruchę zrodzoną ze wstydu prosił Jezusa papież Franciszek w swej medytacji.
Tegoroczne rozważania 14 stacji przygotowało, na prośbę papieża Franciszka, piętnaścioro młodych ludzi – 12 dziewcząt i 3 chłopców, rzymskich licealistów i studentów w wieku od 16 do 27 lat. Ich koordynatorem jest prof. Andrea Monda, uczący religii w jednym z rzymskich liceów. Nie są to teologiczne dywagacje, ale próba podzielenia się własnym doświadczeniem i refleksją, rozmowa twarzą w twarz z Jezusem.
Od Niego – piszą w rozważaniu drugiej stacji dwie autorki – trzeba się uczyć brania i doprowadzania do końca każdej danej nam rzeczy. „Ile razy się buntujemy i denerwujemy wobec otrzymywanych zadań, a Jezus bierze na serio wszystko, co przynosi Mu życie”. Jego upadki pod ciężarem krzyża pokazują, stwierdza autor rozważania przy trzeciej stacji, że nie wolno nigdy zatrzymywać się na drodze życia, nie wolno się poddawać, ale trzeba podnosić się i kroczyć dalej.
W tegorocznych rozważaniach Drogi Krzyżowej nie brakuje refleksji odnoszących się do konkretnych problemów dnia dzisiejszego. Autor rozważania dziesiątej stacji „Jezus z szat obnażony” pisze o sytuacji młodego migranta, przybywającego na nieznaną ziemię, która gotowa jest zabrać mu wszystko, co posiada, także jego szaty. Zostaje sam ze swoim krzyżem. Jedyna rzecz, której nie można mu odebrać, to jego godność.
W kolejnej, jedenastej stacji, autor tego rozważania odnosi się do wszechobecnego dziś internetu i zalewu informacji, które sprawiają, że wątpi się nawet we własne słowa. „Ale Twoje słowa, Jezu, są inne, są mocne w Twojej słabości. Ty nam przebaczyłeś, nie zachowałeś żalu. Patrzę wokół i widzę oczy utkwione w ekran komórki, skupione na mediach społecznościowych, aby przybić do krzyża każdy błąd drugiego, bez możliwości przebaczenia. Ludzie, którzy targani przez gniew krzyczą z nienawiści z błahych powodów”. Aby się od tego uwolnić, trzeba upodobnić się do Jezusa i zrzucić z siebie wszystko.
Jedną z osób, wyznaczonych do niesienia krzyża, jest iracka dominikanka od św. Katarzyny s. Geneviève al-Haday, mająca za sobą pobyt na ziemiach zajętych przez tzw. Państwo Islamskie, skąd udało się jej uciec. Pochodzi ona z chrześcijańskiego miasta Karakosz na Równinie Niniwy. Wraz z czterema innymi siostrami zdołała ujść przed przemocą dżihadystów, którzy w sierpniu 2014 r. zmusili do ucieczki z tego obszaru prawie 120 tys. tamtejszych chrześcijan. Schronili się oni w Irbilu w irackim Kurdystanie.
W rozmowie z włoską agencją katolicką SIR s. Genowefa podkreśliła, że w krzyżu niesionym w Koloseum, „złożone są nadzieje na pokój” jej kraju i całego Bliskiego Wschodu oraz pamięć jego męczenników chrześcijańskich. Niosąc go szczególnie pamiętała o swych współsiostrach, „które tak wiele wycierpiały z powodu wojny oraz o tych wszystkich, którzy nie poznali jeszcze Jezusa”.
Do jednej ze stacji krzyż niosła także niepełnosprawna dziewczyna, której towarzyszyło troje wolontariuszy z Unitalsi - włoskiego stowarzyszenia pomagającego ludziom chorym w pielgrzymowaniu do Lourdes i innych sanktuariów międzynarodowych.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.