Dzieci na misjach uśmiechają się za dużo. Dlaczego? Zimny posiłek raz dziennie, przewiewne buty zrobione z opony samochodowej, nagie dziewczynki i chłopcy biegający w okolicach równika albo śmiercionośne komary i głodne szarańcze – to nie są powody do uśmiechu. Ale dzieci się uśmiechają.
Pokazują białe ząbki i różowe języki. Oczy wielkie, ciężkie od ciemnych tęczówek, ale pełne spokoju. Noski ruchome, jakby wąchające i szukające dobrego człowieka. Rączki delikatne, chociaż niektóre już nosiły ponad 20 kg, a inne trzymały w ręku nawet karabin.
Dlaczego się uśmiechają? Przecież nie mają powodu. Mądry Europejczyk powie, że uśmiechają się za dużo.
3 marca ruszyła wystawa zdjęć ukazujących sylwetki dzieci z krajów misyjnych. Ostoją dla nieletnich z dzielnic nędzy są domy misyjne prowadzone przez salezjanów. Salezjanie i salezjanki, wspomagani przez wolontariuszy, pracują w 132 krajach świata. Projekty misyjne dotyczą takich dzieł jak szkoły, domy dla dzieci ulicy, internaty, przedszkola, oratoria, uniwersytety czy kościoły.
Wolontariusze misyjni to ludzie dobrej woli, gotowi poświęcić często kilka miesięcy, a nawet rok swojego życia, by nieść pomoc najbiedniejszym. W roku 2010 na roczną misję wyjedzie jedna ze studentek Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Organizacją wystawy zajmują się osoby należące do Grupy Misyjnej, powstałej w łódzkim Duszpasterstwie Akademickim „Węzeł”. Pierwszym miejscem gdzie zobaczymy wystawę będzie Wydział Prawa i Administracji UŁ przy ul. Kopcińskiego (do 14 marca). Na kolejne dwa tygodnie zdjęcia powędrują do kościoła św. Teresy przy Rondzie Solidarności (14-28 marca). Prezentowane zdjęcia przywieźli wolontariusze z różnych placówek misyjnych na trzech kontynentach. Interesującym wydarzeniem będzie spotkanie ze studentami, którzy już wrócili z misji, a teraz z pasją opowiedzą o swoich przeżyciach, spostrzeżeniach, pracy i zderzeniu kultur. Spotkanie odbędzie się 21 marca w niedzielę, o godz. 20.00 w pomieszczeniach DA „Węzeł”.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.