Decyduje się przyszłość Alfiego Evansa. Wczoraj po południu rodzice chłopca rozmawiali z władzami szpitala w Liverpoolu na temat możliwości przeniesienia go do domu. Nie poinformowano, czy zostały podjęte jakieś konkretne decyzje. Tymczasem polska lekarka ujawniła, że chłopiec odzyskał przytomność, ale cztery doby od odłączenia od respiratora wciąż nie jest żywiony. Dostaje jedynie elektrolity i glukozę.
Thomas Evans, tata chłopca, spotkał się wczoraj wieczorem z dziennikarzami i oświadczył, że rodzina będzie współpracowała z lekarzami nad dalszym planem opieki nad dzieckiem. Co zaskakuje, podziękował „pracownikom szpitala Alder Hey Hospital na każdym szczeblu za ich godność i profesjonalizm w tym, co musiało być także dla nich niezwykle trudnym okresem”. Zaapelował również do mediów o poszanowanie prywatności. Pojawiły się głosy, że to milczenie i starania o poprawę nadszarpniętego wizerunku szpitala mają być ceną, jaką rodzice płacą za możliwość zabrania chłopca do domu.
Zachowanie szpitala jest bardzo dziwne i trudno zrozumieć, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Jeśli nie zamierzają wdrażać żadnych procedur medycznych, bo postanowili zakończyć u dziecka wszelką terapię, to powinni pozwolić rodzicom opuścić szpital wraz z synkiem – mówi Radiu Watykańskiemu dr Izabela Pałgan, która w styczniu zbadała chłopca na prośbę jego rodziców. Lekarka pozostaje w kontakcie z najbliższymi i podkreśla, że decyzja o odłączeniu chłopca od respiratora w żadnej mierze nie była uzasadniona.
Dr Pałgan: Terapia Alfiego nie nosiła żadnych znamion uporczywej terapii. Chłopiec był zaintubowany i na lekach sedatywnych, co też mogło zaniżać skalę Glasgow, oceniającą stan dziecka. Okazuje się, że teraz, kiedy jest bez leków, bez intubacji oddycha samodzielnie. Odzyskał przytomność. Wiem o tym, bo mam kontakt z osobami, które są przy nim. Dowodzi to, że jego stan się nie pogorszył, wręcz oddycha samodzielnie. Więc coś tu jest nie tak.
- Lekarze mówili, że Alfie po maksymalnie kwadransie od odłączenia go od respiratora umrze. Dzielny maluch walczy już czwartą dobę – spodziewała się Pani tego?
Dr Pałgan: Wierzyłam, że nie umrze po odłączeniu. Alfie sam pokazał, że decyzja i diagnoza lekarzy była niesłuszna, nieprawdziwa, błędna i dziecko żyje.
- Jak chłopiec jest teraz karmiony i jakie są według Pani jego rokowania?
Dr Pałgan: Otrzymuje tylko elektrolity i glukozę. Nie jest żywiony. Nie wiem, w jaki sposób dostaje płyny, bo o to już nie dopytałam, czy dostaje kroplówki, czy też doustnie, bo może przełykać niewielkie ilości, ale istnieje ryzyko zachłyśnięcia. Stopniowo jednak powinno się wprowadzać u niego normalne żywienie. U pacjentów, którzy nie przyjmują pokarmu doustnie, stosuje się dożywianie przez sondę, tak jak miał dotychczas, czy przez PEGA, pozostaje jeszcze leczenie dożylne. Ale jeżeli tam odstąpiono od wszelkich procedur, to jest to po prostu niewyobrażalne.
- Patrząc z zewnątrz na to, co się dzieje, ma się wrażenie, że lekarze chcą osłabić organizm chłopca, chcą go zagłodzić…
Dr Pałgan: Z zewnątrz to wszystko wygląda bardzo dziwnie. I trudno naprawdę zrozumieć, dlaczego tak się dzieje i o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Jest to niewytłumaczalne, niewyobrażalne postępowanie. Ten upór szpitala chociażby w tym, że jeżeli oni nie zamierzają żadnych procedur medycznych wdrażać, bo postanowili zakończyć wszelką terapię u dziecka, to powinni pozwolić rodzicom opuścić wraz z dzieckiem szpital i im zostawić decyzję, czy chcą się udać do innego szpitala czy być z małym w domu. Przecież był plan żeby pojechali do Włoch, Papież interweniował, państwo włoskie nadało chłopcu obywatelstwo, zresztą wiele innych szpitali też oferuje swą pomoc. Ja nie potrafię tego zrozumieć ani wyjaśnić, o co w tym chodzi.
- Wierzy Pani, że Alfie wyjdzie do domu?
Dr Pałgan: W głębi serca wierzę, że w końcu dobro zwycięży. Tyle ludzi jest teraz w to zaangażowanych, tyle ludzi się za niego modli i myślę, że ostatecznie dobro musi zwyciężyć. Być może jesteśmy rzeczywiście świadkami działań, gdzie promowana jest kultura śmierci i powinniśmy się temu przeciwstawić. Myślę, że jakieś dobro się wydarzy.
Kolejną smutną wiadomością w sprawie Alfiego jest to, że ze szpitala został odwołany włoski kapłan, który przez ostatnie dni niósł rodzinie wsparcie duchowe. Ma go zastąpić kapelan szpitalny, tyle że przez całe miesiące nie zainteresował się on rodziną chorego chłopca i nie udzielił mu nawet sakramentu chorych.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.