W szpitalu Świętej Rodziny w pakistańskim Rawalpindi zmarł 38-letni chrześcijanin, Arshad Masih, podpalony w piątek przez ekstremistów muzułmańskich za odmowę wyparcia się wiary i przejścia na islam.
Incydent zdarzył się przed komisariatem policji. Funkcjonariusze, na oczach trojga dzieci, w wieku od 7-12 lat zgwałcili żonę Masiha, która złożyła doniesienie o podpaleniu męża. O zbrodni informuje internetowy dziennik chrześcijański „The Pakistan Christian Post”.
Rodzina chrześcijańska od pięciu lat pracowała u bogatego muzułmańskiego biznesmena. Arshad Masih był kierowcą, a jego małżonka Martha Bibi - pokojówką. W styczniu bieżącego roku usiłowano na nich wywrzeć presję, by przeszli na islam. Kiedy odmówili, zagrożono im „strasznymi konsekwencjami”. Arshad prosił o zwolnienie z pracy, ale biznesmen zdecydowanie odmówił. Miał stwierdzić, że go zabije jeśli zrezygnuje z pracy. Podczas piątkowego incydentu spaleniu uległo 80 proc. ciała Arshada Masiha.
W ostatnim okresie wielokrotnie chrześcijanie, stanowiący 1,6 proc. ludności Pakistanu padali ofiarą przemocy ze strony muzułmańskich fundamentalistów. Na początku bieżącego miesiąca w tym samym stanie Pendżab spalono żywcem 12-letnią chrześcijankę, która zmarła w wyniku poparzeń. Dziewczynka była służącą w domu muzułmanina. Syn właściciela zgwałcił ją, a żeby prawda nie wyszła na jaw - uwięził. Ona sama obawiała się utraty pracy, jeśli doniesienie trafi na policję. Rodzina, żyjąca w skrajnym ubóstwie, poradziła jej zachowanie milczenia, ta jednak opowiedziała o zajściu swoim przyjaciółkom. Z zemsty syn pana domu oblał ją benzyną i podpalił.
Wczoraj chrześcijanie stanu Pendżab zorganizowali manifestację, domagając się od władz ukarania winnych oraz podjęcia śledztwa w sprawie gwałtu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.