Producenci replik średniowiecznych zbroi, hełmów i mieczy nie nadążają z realizacją zamówień. Również gry dotyczące bitwy pod Grunwaldem biją rekordy popularności - informuje "Metro".
Cytowani przez gazetę właściciele wytwórni replik uzbrojenia muszą odmawiać klientom, bo nie wyrabiają się z produkcją. Niektórzy musieli stworzyć listy kolejkowe i zatrudnić dodatkowe osoby. Do tej pory sprzedawali po kilka zbroi i kilkanaście mieczy rocznie, a nabywcami byli głównie hobbyści i członkowie bractw rycerskich. Teraz, im bliżej obchodów Grunwaldu, tym więcej telefonów od zwykłych ludzi.
Taki gadżet to spory wydatek. Ręcznie wykonany strój ze stali kosztuje u płatnerza nawet 2 tys. zł. A podczas grunwaldzkiej bitwy najczęściej kupowane są hełmy i czepce kolcze (minimum 100 zł), średniowieczne topory (100-200 zł), tarcze (od 150 zł) oraz miecze (od 400 zł).
Grunwaldomania nie omija rynku gier, także tych istniejących od lat. Jedną z nich jest gra planszowa "Grunwald 1410", której pierwszy nakład 500 egzemplarzy sprzedawano przez pięć lat. Teraz w ciągu kilku tygodni sprzedano już 40 proc. nowego nakładu.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.