Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice) chce za dwa lata podczas igrzysk olimpijskich w Tokio "złamać" kolejną barierę - 50 sekund na 400 m. Celem na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Katarze jest finał. "Wiem, że wszystko jest możliwe" - powiedziała PAP.
"Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nabrałam bieganiem w tym sezonie chęci na jeszcze lepsze wyniki. Rezultaty z tego roku otwierają furtkę do biegania z najlepszymi lekkoatletkami na świecie. Mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się pokonać kolejną barierę - 50 sekund. Może nie stanie się to od razu w 2019 roku, bo teraz trzeba się ustabilizować na poziomie poniżej 51 sekund, ale świetnie byłoby, żebym była do tego zdolna w Tokio w 2020 roku na igrzyskach" - podkreśliła Święty-Ersetic - dwukrotna złota medalistka mistrzostw Europy w Berlinie.
Kolejny sezon w jej wykonaniu zapowiada się bardzo pracowicie, bo halowe mistrzostwa Europy w Glasgow będą na początku marca, a mistrzostwa świata w Katarze dopiero na przełomie września i października. W międzyczasie będzie wiele ważnych mityngów, na których można walczyć o najwyższe nagrody pieniężne.
"Nie wiem jeszcze czy będę się docelowo przygotowywała do HME w Glasgow. Skupiam się na tym, żeby jak najlepiej wypocząć. Mam w planach dwutygodniowe wakacje. Kierunek jeszcze nie jest znany, ale musi być tam ciepło. Konieczny jest reset i zapomnienie o tym, co już było. Musi wrócić chęć do ciężkich, na początku mozolnych treningów" - dodała najszybsza polska biegaczka na 400 m.
Przyznała, że teraz jest czas dla rodziny, którego w trakcie roku wcale nie ma dużo. "Jestem na etapie porządkowania swojego pokoju. Robię to wszystko, na co wcześniej nie starczyło czasu" - mówiła.
Podczas mistrzostw świata w Katarze podopieczna trenera Aleksandra Matusińskiego chciałaby awansować do finału.
"Ciężko mi jest sobie wyobrazić, że za rok dopiero będziemy o tej porze roku po mistrzostwach Polski, a jeszcze przed docelową imprezą. Dwóch finałów na mistrzostwach Europy w 90 minut do niedawna też sobie jednak nie wyobrażałam. Wszyscy będą w Katarze świetnie przygotowani. Tego jestem pewna" - wskazała lekkoatletka.
Zauważyła, że coś zmieniło się w ostatnim czasie w podejściu polskich kibiców do "królowej sportu".
"Zainteresowanie wzrosło. Pokazało to 41 tysięcy ludzi na Stadionie Śląskim podczas Memoriału Skolimowskiej. Mam nadzieję, że nie jest to chwilowy bum na naszą dyscyplinę. Ludzie zaczepiają mnie nadal na ulicach. Najpierw niektórzy się dziesięć razy zastanowią czy to na pewno ja, ale gdy nabiorą odwagi to podchodzą i rozmawiają. To bardzo miłe" - dodała.
Jej zdaniem sami lekkoatleci na to zapracowali - nie tylko wynikami, ale również umiejętnym korzystaniem z mediów społecznościowych. Pochodząca z Raciborza zawodniczka chciałaby, żeby na Stadionie Śląskim możliwie najszybciej zorganizowane zostały mistrzostwa Europy bądź świata. Niedawno reprezentowała kadrę podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim.
"Byłam mocno zestresowana. Mam nadzieję, że będziemy mieli coraz częściej możliwość pokazywania się w takich miejscach, bo to będzie oznaczało, że są sukcesy. Niestety prezydent nie odpowiedział jeszcze na zaproszenia na trening" - przyznała z uśmiechem.
Stwierdziła, że nie czuje się największą wygraną tego sezonu w polskiej kadrze lekkoatletów.
"Doceniam jednak to, co zrobiłam. Ciężka praca dała nagrody. Po cichu liczyłam na dwa medale, ale dwa złota były miłą niespodzianką. Mobilizuje mnie to bardzo mocno. Już wiem, że wszystko jest możliwe. Indywidualnego biegu finałowego nie oglądałam jednak wcale wiele razy. Nie było na to czasu. Parę razy go widziałam i dalej wywołuje u mnie dreszcze" - zakończyła Święty-Ersetic.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.