Na świecie używa się obecnie 6-7 tys. języków. Jednak - jak podkreślają naukowcy - tempo ich wymierania jest tak szybkie, że do 2100 roku może przetrwać mniej niż połowa z tej liczby.
W lutym agencje doniosły, że na Andamanach w wieku 85 lat zmarła Boa Sr, ostatnia osoba posługująca się językiem bo. Kiedy umarli jej rodzice, musiała nauczyć się andamańskiej wersji hindi, żeby móc porozumiewać się z ludźmi. Przez ostatnie 30 lat była jedyną użytkowniczką bo. Z kolei w listopadzie 2009 r., wraz ze śmiercią ostatniego użytkownika, zanikł na Andamanach język khora.
Na całym świecie setki języków są zagrożone wymarciem. Wiele z nich, jak w przypadku bo i khora, używanych jest przez jedną osobę. Połowa dzisiejszych języków świata funkcjonuje wyłącznie jako języki mówione. Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych wskazują pięć regionów na Ziemi, gdzie języki wymierają szczególnie szybko: wschodnia Syberia, północna Australia, środkowa część Ameryki Południowej, stan Oklahoma i północno zachodnia część Ameryki Północnej.
"Języki podlegają procesowi globalnego wymierania, dużo bardziej intensywnemu niż ten, który dotyczy gatunków" - opisuje na łamach "National Geographic" współautor badań, językoznawca David Harrison z Pennsylvania's Swarthmore College. Jak dodaje, jest on szybszy niż kiedykolwiek w historii.
Niektóre języki wymierają gwałtownie, kiedy niewielkie społeczności, które się nimi posługują, zostają zniszczone przez katastrofy przyrodnicze czy wojny. Jednak w większości wypadków wymieranie języka to stopniowy proces. Język umiera porzucany przez jego użytkowników na rzecz innego, np. urzędowego lub używanego przez większość ludzi na danym obszarze.
Początkowa dwujęzyczność prowadzi do stopniowego przejścia na posługiwanie się językiem bardziej popularnym i porzucania języka rodziców. Zazwyczaj jest to opłacalne dla użytkowników - dzięki temu łatwiej jest zdobyć wykształcenie czy zrobić karierę. Taki proces może być dobrowolny, ale też wymuszony. I to niekonieczne za pomocą administracyjnych nakazów, ale również presji kulturowej (np. język lokalny traci prestiż, wstyd się nim posługiwać itp.).
Język uważa się za wymierający, kiedy rodzice przestają go przekazywać dzieciom. Nie rodzą się wówczas nowi "native speakerzy". Taki język zanika wraz ze śmiercią pokolenia, które się nim posługuje. Dotyczy to co najmniej 500 języków świata. W ich przypadku użytkownikami jest mniej niż 10 osób.
Jak wyliczają naukowcy, spośród 50 rdzennych języków Kalifornii żaden nie jest nauczany w szkołach. "Języki, których dzieci nie uczą się w szkołach, są skazane na zagładę" - wyjaśnia prof. Lyle Campbell z University of Utah w Stanach Zjednoczonych.
Sytuacja jest szczególnie dramatyczna w północnej Australii, gdzie zagrożone są 153 języki aborygeńskie. Zespół Harrisona, w ramach programu Enduring Voices "National Geographic", dotarł do trzech osób, które jako ostanie posługują się językiem magati ke. W zachodniej Australii spotkali trzech użytkowników języka yawuru. Odnaleźli również osobę posługującą się w stopniu podstawowym amurdag, językiem uznanym za wymarły.
Inny zagrożony obszar to Boliwia. Różnorodność językowa jest tam dwukrotnie większa niż w całej Europie. Jednak języki lokalne przegrywają z dominującym hiszpańskim czy keczua.
Na terenie Ekwadoru, Kolumbii, Peru, Brazylii i Boliwii zagrożonych jest 113 języków.
Kiedy język umiera, ginie zasób wiedzy ludzkiej gromadzony przez setki lub tysiące lat. Mitologia, poezja, znajomość roślin i zwierząt, swoiste kategoryzowanie świata, słownictwo, specyficzna gramatyka - to tylko niektóre wiadomości zawarte w języku.
"Nauka nie odkryła jeszcze 80 proc. gatunków. Nie oznacza to jednak, że nie są one znane ludziom. Ci, którzy żyją w tamtych ekosystemach, mają głęboką wiedzę o tych gatunkach i często potrafią klasyfikować je dużo subtelniej niż nauka" - mówi Harrison. Jak dodaje, nie chroniąc języków, marnujemy wiedzę i odkrycia całych stuleci.
W Boliwii naukowcy spotkali się z ludem Kallawa, który - już od czasów Inków - znany jest ze swej znajomości ziół. Na co dzień Kallawa używają języka keczua, ale mają też swój sekretny język, stosowany do opisywania tysięcy roślin leczniczych.
Podobnie jest w przypadku ludów Mikronezji. Posługują się one ginącymi językami, w których funkcjonują terminy związane z nawigacją. Dzięki swojej wiedzy ich użytkownicy potrafią żeglować tysiące mil po otwartym oceanie bez instrumentów nawigacyjnych.
Zdaniem naukowców, 80 proc. populacji Ziemi posługuje się 83 językami. Około 0.2 proc. populacji rozmawia w 3,5 tys. spośród najbardziej zagrożonych języków.
Msza św. w 106. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości.