No i wiemy, jeśli nie wszystko, to wystarczająco dużo.
Kto nie miał w ręce i wnikliwie nie przeczytał Georga Orwella «Rok 1984», powinien to jak najrychlej uczynić. A przy okazji bliżej poznać Orwella. Futurystyczną powieść napisał on po zetknięciu się z praktyczną stroną systemu stalinowskiego, jaki zapanował w Hiszpanii w roku 1936. Musiał stamtąd uciec przed zorganizowaną przez NKWD nagonką i egzekucją. Udało się. Napisał cykl reportaży «W hołdzie Katalonii». Zaś w roku 1948 powstała wspomniana książka «Nineteen Eighty-Four».
Stosunkowo krótkie, ale bolesne otarcie się Orwella o system stalinowski stało się kanwą, na której osnute jest to proroctwo. Bo to, co wyziera z kart «Roku 1984» to nie tylko futurystyczno-fantastyczna wizja. Liczne wątki, obrazy, skojarzenia, a nawet techniczne nowinki wyprzedzają swoją epokę. Boleśnie trafne są przestrogą człowieka, który widział więcej niż inni. Rozumieli to cenzorzy PRL-u. Dlatego powieść Orwella była w ówczesnej Polsce zakazana, pierwsze jej oficjalne wydanie pojawiło się dopiero w roku 1988.
Dajmy więc nura w rzeczywistość «Roku 1984». Jest w Oceanii Ministerstwo Prawdy. Przedmiotem jego zainteresowań jest propaganda i nieustanne fałszowanie wszelkich informacji – jeden i drugi wątek mają się i dziś całkiem dobrze. Tyle, że współcześni funkcjonariusze MP mają doskonalsze narzędzia, niż mógł to sobie wyobrazić Orwell. Bieda w tym, że coraz bardziej tracimy rozeznanie, co jest prawdą i gdzie ona jest. Chwilami nawet dobrze zorientowani obawiają się, iż pobłądzili. Spełniają się przenikliwe, acz przerysowane wizje Orwella.
Ale i tak Ministerstwo Prawdy to pestka. Bez Ministerstwa Miłości byłoby bezsilne, jak szerszeń bez żądła. Bo owa ministerialna Miłość polegała na inwigilacji oraz na... pozbywaniu się (fizycznym) wrogów. A wrogiem można było się stać mimo woli i wskutek zgoła banalnego potknięcia.
Pomijając Ministerstwa Pokoju i Obfitości z ich zadaniami, chcę zatrzymać się chwilę przy jednym z największych wykroczeń – przy myślozbrodni. Winston – bohater powieści, dostrzegając szaleństwo systemu, stara się dociec, czy to, co mówi Partia, jest prawdą i czy to, co robi, ma jakikolwiek sens. Bunt rozpoczyna się od poważnej myślozbrodni – w kupionym w dzielnicy proli zeszycie zapisuje swoje myśli. Niewinna z pozoru notatka zamienia się w deklarację nienawiści do Wielkiego Brata. Winston później niejednokrotnie dopuszczał się myślozbrodni.
Tak, wszystko zaczyna się w ludzkiej myśli. Słowa przychodzą później. Ale to one najdrastyczniej obnażają to, co w myśli. To, co może zamienić się w czyn. Winston ponosi klęskę – zostaje aresztowany, poddany śledztwu, w czasie którego przyznaje się do winy. To jest tylko przygrywka. Ostatecznym celem śledztwa nie jest udowodnienie winy, a przebudowa świadomości skazanego.
Wracam do Polski naszych dni. Niedawno wygadał się jeden, teraz drugi. Marni to i śmiszni politycy, którzy zbyt łatwo i bez zastanowienia się odkrywają karty. Ale dobrze, że tacy są. Bo dzięki nim wiemy więcej. Otóż spoza owych dwóch przedwcześnie zdradzonych wynurzeń dostrzegam tęsknotę środowisk gejowsko-lesbijskich (i szerzej), by czuwać nad resztą. By nie dokuczali tym radosnym i wyzwolonym ludziom, by nie ranili ich mową nienawiści. A kto by nie zechciał się podporządkować – tu cytat: „jeśli weźmiemy ślub, to weźmiemy go w Polsce. Związki partnerskie oraz równość małżeńska zostaną w Polsce wprowadzone nie później niż za pięć lat. Wprowadzimy takie przepisy, że każdy homofob, który żeruje na najniższych instynktach i zagraża bezpieczeństwu osób LGBT, zostanie ukarany, z więzieniem włącznie. (...) I Kaczyński, tak jak Kowalski, pójdzie do więzienia. Tak, jak teraz idzie się do więzienia za rasistowską mowę nienawiści”.
No i wiemy, jeśli nie wszystko, to wystarczająco dużo. Orwellowskie Ministerstwo Miłości w nowym wydaniu. Jego celem inwigilacja, karanie, przemoc. W imię czego? Nie tylko w imię przemijającej rozwiązłości. Przede wszystkim po to, by zniszczyć rodzinę jako tworzywo społecznego życia. No i by zdobyć władzę. Odebrać ludzkim masom rozum i stłamsić godność do poziomu z Orwellowskiej Oceanii.
Czasy Cesarstwa Rzymskiego nie były lepsze. Ewangelia zaś była nasionkiem maleńkim i delikatną roślinką. A jednak tak wiele przemieniła, wypełniając pustkę tamtej epoki. Wszelako chrześcijanie muszą pamiętać, że pustki pustką się nie wypełni. I trzeba być przekonanym, że wypełnianie pustki nie jest myślozbrodnią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W wywiadzie dla Fox News ocenił, że porozumienie z Rosją na temat wojny "wyłania się".
UNICEF: przemoc wobec nieletnich przybiera często drastyczną postać.
Unijni przywódcy planują w lipcu szczyt z przywódcą Chin Xi Jinpingiem w Pekinie
Białoruski funkcjonariusz w mundurze uczestniczył w probie forsowania polskiej granicy.
Zdaniem lidera Konfederacji sprawą powinna zająć się też Państwowa Komisja Wyborcza.
Pomijając polityczny wymiar tego wydarzenia, który Polacy różnie mogą oceniać... To trzeba zobaczyć.
Zaatakowali samo centrum miasta, zabijając 34 i raniąc 117 osób