A może to my, w ciszy, tanecznie, w pięknym stylu pobiegniemy już nie do pustego grobu Pana, ale pójdziemy za Jezusem w odnowiony świat.
„Rozdzióbią nas kruki i wrony...” A kruki to sympatyczne ptaszyska. Kotłowały się w powietrzu trzy kruki. Wyraźnie było dwa na jednego. Bez wątpienia para, którą usiłował rozbić ten trzeci. Długo trwał napowietrzny taniec. Aż ten trzeci skapitulował, usiadł na wysokiej topoli za rzeką. Para długo baraszkowała w przestrzeni, powoli oddalając się od owej topoli i siedzącego na niej konkurenta.
Ziemia już oddychała wiosną – choć ciepło jeszcze nie było. Następnego dnia zobaczyłem bociana na gnieździe. Długim dziobem omuskiwał swoje pióra z pyłu dalekiej drogi. Ciekawe, gdzie zimował? Na Synaju? Czy na stepach Sudanu? Już przed tygodniem wróble i mazurki skończyły wiosenne porządki w gniazdach, walcząc przy tym o lepsze miejsca. Na podwórku i w sadzie przycichło...
Ale nie może przycichnąć w Polsce. Może szerzej – nie może przycichnąć między ludźmi. Nie ma sensu robić w tym miejscu spisu treści. Codzienna porcja newsów obfita, niespójna, denerwująca. W telewizjach każde doniesienie ograniczone czasem – powiedzmy 27 sekund. Co można przekazać w takim ułamku czasu? Trzeba dokonać selekcji – ale i na nią nie ma czasu. Rządzi więc przypadek podporządkowany właścicielowi kanału. Radia to już mało kto słucha. Internet? Owszem, ale mozaika obrazków, tekstów (wszystko przetykane reklamami) nie da się ogarnąć.
Dobrze, że ziemia, kruki i bociany beznamiętnie, odwiecznym rytmem zaczynają kolejną wiosnę. Jak uciszyć ludzi? Z jednej strony ogarnia mnie pesymizm, tracę nadzieję na to, co takie potrzebne w ludzkim świecie – na spokój, na współpracę, na walkę nawet – ale nie na bezsensowne wykańczanie myślących inaczej.
Ale utrata nadziei – to piekła przypadłość, a nawet istota. Dlatego tracąc nadzieję, nie wyzbywam się jej do cna. Gdzieś tam kołace się w myślach i w sercu ufność, że nasz świat przetrwa. Bo przecież koniec świata w rękach Boga, nie przypisujmy sobie zatem zbyt wielkiej roli.
Wiosna – ta z bocianem i krukami, z oziminą i zakwitającą magnolią – to także wiosna bliskich już świąt Wielkanocnych. Kalendarz z wielowiekowym spokojem wyznacza daty kolejnych świąt. Takie to niby skomplikowane obliczenia, a ustalone pod koniec I wieku naszej ery, są wciąż aktualne. Bo i Ewangelia Zmartwychwstałego jest wciąż aktualna.
Tu znowu błysk naszej, chrześcijańskiej nadziei. Otóż grzech... Jakkolwiek byśmy grzech definiowali, jako zło moralne jest nieustępliwie obecny w ludzkim świecie. I wytrwale z wysokości skalnego wzgórza Golgoty i stojącego tam Krzyża słyszymy słowa „Ojcze, w twoje ręce oddaję ducha mego”. Przecież to są słowa nadziei wypowiedziane w sytuacji beznadziejnej. Czy nie warto się tam zatrzymać? Nie „na widowisko” – jak obecność tłumu ludzi skomentował jeden z ewangelistów. Ale z wysokości własnego krzyża pokornie prosząc „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. To też są słowa nadziei wypowiedziane w sytuacji beznadziejnej.
Wielu z nas ucieszyłoby się, gdyby zamiast jazgotu polityków, uporu związkowców, smutnej radości wyzwolonych, stanowczości samozadowolonych urzędników, wyalienowanych Europejczyków, zakłopotania głosicieli Ewangelii... Otóż, gdyby zamiast tego i tysiąca innych pustych postaw można było dostrzec radość biegnących apostołów. Bo zauważ – Piotr i Jan do grobu biegli. Czy filarom Jezusowego Kościoła przystoi bieganie po ulicach w porze budzącego się dnia? Mieli powód. Jeden a przejmujący. Podobno grób jest pusty! Jeśli rzeczywiście jest pusty to...
To wszystko, co było dotąd znaczenia nie ma. A może raczej nabrało znaczenia niebotycznego. Z takiej perspektywy śmieszne okazały się ich dramatyczne obawy i strach sprzed dwóch dni. Ale i nasze lęki, nasze wygrane i przegrane w życiu, napuszona powaga jednych i błazeńskie zachowanie drugich, dziecinada dorosłych i pseudodorosłość młodych... Otóż wszystko to w perspektywie odkrycia, że grób jest pusty, tak naprawdę nic nie znaczy. Liczy się Nowe, które od dwóch tysiącleci objawia się światu. A świat jest tak zajęty biciem piany, robieniem zgiełku, mnożeniem nienawiści i kłamstwa, że nie dociera do niego Nowe i Najważniejsze. Szkoda.
Żeby tak przynajmniej na najbliższe dni i tygodnie przycichło to wszystko, co zasłania Nowe i Najważniejsze. Kruki skończyły taneczne popisy, za dwa miesiące młode kruczęta będą jak kociaki baraszkować w powietrzu. Wróble i mazurki dziwnie ucichły i czekają na delikatne chrobotanie w wysiadywanych jajeczkach. Bociany oczyszczone z pyłu gór i pustyni dostojnie długim dziobem kończą przysposabianie wielkich gniazd. Nie wiem tylko, co robi Król gór – wielki orzeł z Jesioników. Trudno uwierzyć, ale obserwowałem kiedyś, jak mały sokół przepędził go ze swego rewiru. Nie siłą, ale sposobem. W ciszy, wręcz tanecznie, w pięknym stylu. Krzywdy sobie nie zrobili.
A może to my, w ciszy, tanecznie, w pięknym stylu pobiegniemy już nie do pustego grobu Pana, ale pójdziemy za Jezusem w odnowiony świat... Bo jak nie, to rozdzióbią nas kruki i wrony, jak u Żeromskiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.