Kościoły i buddyjskie świątynie w Bangkoku przyjmują ludzi chroniących się przed nasilającą się przemocą w stolicy Tajlandii. W buddyjskiej świątyni Pathum Wanaram przebywają od kilku dni setki uchodźców, głównie kobiety i dzieci.
Uchodźcy znajdują się również w kościele katolickim w bezpośrednim sąsiedztwie centrum miasta, gdzie toczą się najostrzejsze walki między armią i demonstrantami Czerwonych Koszul.
Władze miejskie Bangkoku oddały trzy szkoły na przyjęcie uchodźców. Wszystkie szpitale w stolicy pracują w trybie podwyższonej gotowości, poinformowała 19 maja tajlandzka gazeta anglojęzyczna „Nation”.
Demonstranci opozycyjni nie posłuchali ultimatum rządowego, które wezwało, aby opuścili okupowaną przez nich uczęszczaną dzielnicę Bangkoku. Armia tajska brutalnie stłumiła ich antyrządowy protest trwający od wielu dni. W środowej pacyfikacji zginęło pięć osób, a w stolicy wybuchło ponad 20 pożarów. Płonęła giełda, banki, a także słynna w całej Azji galeria handlowa Central World.
Kryzys trwa od 14 marca, kiedy to centrum Bangkoku zajęli ubrani na czerwono przybysze z ubogich prowincji. Powstało tam wiecujące miasteczko żądające od rządu rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów.
Przez ostatni tydzień w starciach Czerwonych Koszul z wojskiem zginęło ponad 50 osób, setki odniosły rany.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.