Co najmniej 520 osób zatrzymała w sobotę policja w Moskwie przed i podczas protestu przeciw niezarejestrowaniu opozycyjnych kandydatów w wyborach do władz stolicy. Według władz demonstracja była nielegalna.
O liczbie aresztowanych poinformowała organizacja pozarządowa OWD-Info, specjalizująca się w monitorowaniu protestów.
Zgodnie z jej danymi w wiecu uczestniczyło kilka tysięcy osób. Policja podaje, że wzięło w nim udział około 3,5 tys. osób. Demonstrujący wznosili m.in. hasła "Rosja bez Putina" oraz "Putin zrezygnuj".
Dziennik "Kommiersant" przekazał, że zatrzymano m.in. opozycjonistów, których nie zarejestrowano do udziału w wyborach, w tym Lubow Sobolową, Dmitrija Gudkowa, Iwana Żdanowa i Jurija Galamina.
W zeszłym tygodniu moskiewska komisja wyborcza odrzuciła kandydatury 57 osób do udziału w wyborach, w tym czołowych polityków opozycji, przeważnie wskazując na nieprawidłowości w podpisach poparcia dla kandydatów. Opozycja oskarża władze o zmanipulowanie list z podpisami zebranymi przez jej przedstawicieli.
Podczas wiecu 20 lipca jeden z najważniejszych liderów rosyjskiej opozycji Aleksiej Nawalny oświadczył, że jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do zarejestrowania wszystkich osób formalnie zgłoszonych przez opozycję, to na sobotę 27 lipca zostanie zwołana demonstracja przed siedzibą władz miejskich.
Po tej zapowiedzi doszło do rewizji w domach opozycjonistów i ich zatrzymań. Nawalny został w środę aresztowany na 30 dni za wzywanie do udziału w sobotniej demonstracji.
Opozycjoniści uważają wrześniowe wybory do władz Moskwy za istotne, gdyż ich zdaniem dają im one szansę zwiększenia obecności w stolicy, gdzie wspierani przez Kreml kandydaci byli w przeszłości mniej popularni niż w innych częściach kraju.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.