Poznawać, czytać, słuchać. Proste, a jakie trudne.
Wizyta Franciszka na Dalekim Wschodzie rozpoczęta. Budząc się mamy pod ręka gotowy zestaw wiadomości. Między innymi dzięki pracy trojga polskich dziennikarzy, towarzyszących papieżowi. Wygląda na to, że Sylwia Wysocka na trwałe zagościła w volo papale. Beata Zajączkowska jest w Tajlandii, a Michał Kłosowski już czeka w Japonii. Dlaczego ich obecność na miejscu jest tak ważna?
Przynajmniej z dwóch powodów. Od dłuższego już czasu mówi się o tym, że czytelnicy coraz bardziej zmęczeni są powielanymi przez serwisy informacyjne wiadomościami agencyjnymi, gdzie jedyną różnicą bywa czas ich publikacji. Większe, gdzie newsroom funkcjonuje 24 godziny na dobę, z reguły są szybsze. Mniejsze podają z pewnym opóźnieniem. Natomiast będący na miejscu dziennikarz wychwytuje „smaczki” nie widoczne z perspektywy wielkich agencji. Chodzi po ulicach, rozmawia z ludźmi, śledzi miejscową prasę. Jego relacja nabiera kolorów i chętniej jest czytana. Nie odkrywamy niczego nowego. Jerzy Jurecki z Tygodnika Podhalańskiego mówi o tym od lat.
Na rolę dziennikarzy wskazał Franciszek, witając się z nimi w samolocie. Mają nie tylko relacjonować wizytę papieża. Także przybliżyć odległą, różną od europejskiej, kulturę. Jej znajomość jest ważna w sytuacji, gdy narastają lęki przed nowym i nieznanym. Co może rodzić konflikt, ale i ubogacić. Przede wszystkim sprawić, że nauczymy się żyć nie obok siebie, nie przeciw sobie, ale z sobą. Warto zauważyć, że w tej perspektywie pielgrzymkę Franciszka postrzegają tajscy przywódcy duchowi.
Przenieśmy się do Europy. Przedwczoraj prezydent Włoch spotkał się w Arezzo z burmistrzami wszystkich włoskich miast i miasteczek. Jedna jego uwaga warta jest odnotowania. „Gminy to podstawa, a nie peryferie republiki” – powiedział Sergio Mattarella. Warta odnotowania i podjęcia refleksji w sytuacji, gdy w Polsce konflikt między ośrodkami centralnymi i samorządami raczej narasta. Ostatecznie warto uczyć się od innych. Zwłaszcza od tych, którzy pewne lekcje mają już odrobione.
Pomocą w nauce może być publikacja, jaka w ostatnich dniach ukazała się za sprawą fundacji Gravissimum Educationis. "Construire la democrazia" – budowanie demokracji z perspektywy katolickiej nauki społecznej. Przypomnijmy: Fundacja powstała przed czterema laty. Okazją do jej powołania było pięćdziesięciolecie soborowej deklaracji o wychowaniu chrześcijańskim, a inicjatorem jej powołania była Kongregacja Nauki Chrześcijańskiej. To pierwszy tom serii „Edukacyjne latarnie morskie”. We włoskim omówieniu książki czytamy, że powstała po to, byśmy lepiej poznali przyczyny ogarniającego demokrację kryzysu, wskutek czego mediacja między obywatelami staje się coraz trudniejsza. Sekretarz generalny Fundacji, ks. Guy-Real Thivierge, podczas rzymskiej prezentacji powiedział: „Proponujemy edukację jako klucz do zrozumienia wszystkiego, co dzieje się wokół nas. Aby to zrobić trzeba poznawać, czytać, słuchać, ponieważ nauczanie (insegnare), jak mówi samo słowo, oznacza pozostawienie swojego znaku (segnare), znaku na tym świecie.”
Z polskiej perspektywy książka jest o tyle ważna i warta przetłumaczenia, ponieważ często obecność na kościelnej uroczystości jest próbą legitymizacji czegoś, co z katolicką nauką społeczną nie ma nic wspólnego. Nie pozostaje zatem nic innego, jak iść za sugestią i poznawać, czytać, słuchać. Być może wówczas w naszych dyskusjach będzie mniej emocji a więcej argumentów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.