Białoruś zaprzestaje praktyki karania więźniów zaniżonymi racjami żywnościowymi - podał portal Jeżedniewnik. Rząd w Mińsku wprowadził rozporządzenie likwidujące system kar, który utrzymywał się w zakładach penitencjarnych jeszcze od czasów stalinowskich.
Dodatkową formą kary wobec więźniów naruszających regulamin jest zastosowanie tzw. normy żywnościowej nr 7. Jak zauważa portal, obrońcy praw człowieka niejednokrotnie zwracali uwagę władz na to, że jej istnienie oznacza faktycznie stosowanie tortur w białoruskich więzieniach.
Według rozporządzenia rządu z 2006 r. norma nr 7 oznacza zmniejszenie o ponad połowę ilości produktów spożywczych. Przy czym, czterokrotnie zmniejsza się ilość mięsa spożywanego przez więźnia, który otrzymuje w zamian większą porcję silnie solonej ryby, wywołującej pragnienie i dodatkowe cierpienia osadzonego.
"Wprowadzenie obniżonej normy żywnościowej, nawet jeżeli odbywa się to pod kontrolą lekarza, nie da się nazwać inaczej niż rodzajem tortury. I tak w białoruskich więzieniach nie karmią jak w sanatorium, a do tego jeszcze mogą zmniejszyć ilość jedzenia za najmniejsze nawet wykroczenie" - konstatuje Jeżedniewnik.
Waliancin Stefanowicz ze stowarzyszenia obrońców praw człowieka "Wiasna" ocenił w rozmowie z telewizją Biełsat, że "władze chyba zdały obie sprawę z problemów więziennictwa". Wskazał: "Białoruś znajduje się na trzecim miejscu w Europie pod względem ilości więźniów na 1000 mieszkańców, dlatego liberalizuje system, ograniczając liczbę więźniów. Obrońcy praw człowieka pozytywnie odnoszą się do tych zmian".
Stefanowicz przyznał, że "niestety, przedstawiciele białoruskich organizacji broniących praw człowieka nie maja dostępu do więzień". "Wszystko, co o nich wiemy, pochodzi z wywiadów z ludźmi, których (stamtąd) wypuszczono. Sytuacja jest tam krytyczna, więźniowie są niedożywieni, cierpią na ciężkie choroby, takie jak gruźlica" - wskazał Stefanowicz.
Tortury głodowe były stosowane zarówno w stalinowskich, jak i hitlerowskich obozach koncentracyjnych.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.