Niektórzy filozofowie twierdzili, że świat, jakim go niby znamy, nie istnieje, a jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Trudno się oprzeć wrażeniu, że dla niektórych ludzi na pewno.
Na łamach piątkowej Gazety Wyborczej dr Paweł Borecki, adiunkt w Katedrze Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa UW, żali się, że żyjemy w państwie wyznaniowym. „Przestrzeń publiczna jest opanowana przez katolicyzm (...) Obywatele niewierzący lub o umiarkowanym światopoglądzie katolickim (a co to jest? - AM) czują się po prostu nieswojo. (....) „Istotą rozdziału państwa i Kościoła jest to, że Kościół nie występuje jako podmiot polityczny” – twierdzi. „Ostatnie wybory, w których Kościół wskazywał, na kogo głosować, dowiodły ewidentnie, że takiego rozdziału nie ma” - przekonuje. Jego zdaniem państwo, mające chronić bezpieczeństwo i porządek publiczny okazało słabość „nie umiejąc pokonać oporu sfanatyzowanych obrońców krzyża. A funkcjonariusze państwa powinni byli po prostu wziąć krzyż i zanieść go do któregoś z pobliskich kościołów”.
To oczywiście nie koniec żalów pana Pawła Boreckiego. Ale litościwie pomińmy jego pretensje do konkordatu. Smutne, że osoba o tak małej wnikliwości w analizowaniu otaczającego ją świata uczy studentów. Bo nie trzeba być specjalnie bystrym obserwatorem, by wykazać, iż poglądy pana adiunkta oparte są nie na faktach, a na jego uprzedzeniach.
Pan Borecki uważa, ze Polska jest krajem wyznaniowym. Ciekawe co by powiedział o Wielkiej Brytanii czy Grecji, gdzie nie katolicyzm, a inne wyznania chrześcijańskie faktycznie są mocno uprzywilejowane. Szkoda, że na poparcie tej tezy ma głównie własne odczucia. Bo przydałby się cytat z jakiegoś aktu prawnego. Może konstytucji? Problem w tym, że nie odróżnia między uprzywilejowaniem Kościoła przez państwo, a faktem, że Polskę zamieszkuje wielu katolików. Ci katolicy są pełnoprawnymi obywatelami tego kraju i mogą brać udział w życiu publicznym na równi z innymi. Tymczasem dbając o dobre samopoczucie niewierzących, inaczej wierzących i obywateli „o umiarkowanym poglądzie katolickim” pan Borecki zupełnie nie dba o to, jak w takim państwie czuliby się "katolicy nieumiarkowani". Przecież oni też czują się nieswojo, gdy ktoś szydząc z ich symbolu wiary niesie zrobiony z puszek po piwie krzyż. W demokratycznym państwie prawa, panie Borecki, prawo stanowi parlament wybierany przez wszystkich obywateli. „Nieumiarkowany katolik” ma takie same prawa obywatelskie jak pan. Próba ich ograniczenia, żeby inni dobrze się czuli, to przejaw myślenia w duchu totalitaryzmu.
Twierdzenie pana Boreckiego, że w ostatnich wyborach Kościół wskazywał, na kogo głosować, to pomówienie. Czy adiunkt UW może wskazać jakiś kościelny dokument, który by przemawiał za tą argumentacją? List pasterski? Odezwę biskupów? Może z połowy ambon w Polsce padły takie wskazówki? Oczywiście nie. Bo zwłaszcza w drugiej turze mieliśmy do wyboru kandydatów o dość zbliżonych poglądach na ważne dla Kościoła sprawy. Serce wielu katolików, w tym księży, było po stronie jednego z kandydatów. Ale nawoływanie do głosowania na niego z ambon to drobne incydenty w perspektywie postawy miażdżącej większości kapłanów. Smutne, że ktoś z tytułem naukowym dotyczącym prawa nie opiera swojego sądu na faktach, a na medialnych pomówieniach.
Zupełnym skandalem jest to, że jego zdaniem w zajściach pod pałacem prezydenckim państwo polskie, mające zapewnić wszystkim bezpieczeństwo i porządek publiczny, okazało swoją słabość. „Funkcjonariusze państwa powinni wziąć krzyż i zanieść go do któregoś z pobliskich kościołów" - radzi. Przepraszam, ale czy pan Borecki słyszy sam siebie? Przecież to nie funkcjonariusze państwowi mieli przenieść krzyż, a przybyli na miejsce kapłani. Funkcjonariusze państwowi byli tam, by – używając słów pana Boreckiego – chronić bezpieczeństwo i porządek publiczny. W burzliwym zajściu przed pałacem prezydenckim nikt nie został ranny. A zatem policja i straż miejska dobrze spełniły swoje zadania.
Owe bezpieczeństwo i porządek publiczny nie byłyby chronione, gdyby te służby, chcąc wymusić przeniesienie krzyża, użyły siły. Krzyż pod prezydenckim pałacem niczyjemu bezpieczeństwu nie zagraża. Najwyżej szpeci nieco kamienne otoczenie. Z tak błahego powodu policja miała popychać, szarpać, a może i bić demonstrujących? Starsze panie też? To co pan adiunkt, tak czuły na punkcie autorytetu państwa, zaleciłby policji wobec rozwydrzonych pseudokibiców? Strzelanie ostrą amunicją? A tak, zapomniałem. Państwo surowe powinno być tylko wobec katolików. Inni "róbta co chceta".
Niektórzy filozofowie twierdzili, że świat jakim go niby znamy nie istnieje, a jest jedynie wytworem naszej wyobraźni. Jak widać w niektórych wypadkach nie bardzo się mylili.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.