Czy nie należałoby tym, dla których obecność krzyża na tej tablicy jest czymś naturalnym, szerzej wytłumaczyć, dlaczego go tam nie ma?
Właśnie usłyszałem w jednej telewizji rzecznika archidiecezji krakowskiej, który zapowiadał uroczystość odsłonięcia w wawelskiej krypcie tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej. Odsłonięcie tablicy zaplanowano na 10 września. Uroczystości rozpoczną się Mszą św. w katedrze na Wawelu pod przewodnictwem kard. Stanisława Dziwisza, a potem w krypcie odsłonięcie i poświęcenie tablicy. Jak opowiadał ksiądz rzecznik tablica będzie prosta, z wyraźnie wyróżnionymi nazwiskami tragicznie zmarłej Pary Prezydenckiej oraz byłego Prezydenta RP na Uchodźstwie. Na tablicy nie będzie krzyża, bo jak wyjaśnił rzecznik, wśród ofiar były także osoby niewierzące.
Jeszcze nie skończyłem słuchać tych wyjaśnień, a już pomyślałem z pewnym niepokojem, czy nie wybuchnie za chwilę kolejny spór o krzyż. Tym razem o krzyż, którego nie ma. Bo nie jest przecież błahe pytanie, czy w imię szacunku dla ludzi, którzy nie podzielają naszej wiary, powinniśmy rezygnować z jej najważniejszego symbolu na ważnej tablicy. To przecież naturalne, bo - jak przeczytałem w dzisiejszej (wtorek, 7 września br.) wypowiedź jednego z harcerzy - „krzyż w miejscu publicznym jest czymś naturalnym w trakcie żałoby”. A ta tablica w wawelskiej krypcie z pewnością dla wielu ludzi będzie konkretnym znakiem utrwalającym żałobę. Czy nie należałoby więc tym, dla których obecność krzyża na tej tablicy jest czymś naturalnym, szerzej wytłumaczyć, dlaczego go tam nie ma? Ilu pomyśli, że szanuje się uczucia jednych, a nie szanuje uczuć innych? W dodatku tych drugich jest przecież więcej...
Kilka dni temu najpierw włoskie, a potem światowe media obiegła zaskakująca informacja: „W związku z obchodzonym przez wyznawców islamu miesiącem postu, ramadanem, metropolita stolicy włoskiej Lombardi, kardynał Dionigi Tettamanzi, cytowany w niedzielę przez dziennik "La Repubblica" oświadczył: "mediolańskie władze powinny zagwarantować wszystkim wolność religijną i prawo do kultu". - Muzułmanie mają prawo do praktyki religijnej w poszanowaniu praworządności - dodał. Według kardynała Tettamanziego wieloletnie bezowocne oczekiwanie społeczności muzułmanów w Mediolanie na budowę meczetu to "bardzo poważny problem, który należy pilnie rozwiązać"”.
Lokalne władze w Mediolanie potraktowały apel nieprzychylnie, a samego hierarchę nazwały „imamem”, zapewne nie po to, aby w ten sposób wyrazić mu szacunek.
Ponieważ w polskiej stolicy też toczy się spór o meczet, zacząłem się zastanawiać, co by się stało, gdyby któryś z naszych hierarchów wypowiedział się na ten temat aprobująco. Czy nie wyciągnięto by natychmiast argumentu, że w krajach muzułmańskich nie da się stawiać świątyń chrześcijańskich?
7 grudnia br. minie czterdzieści pięć lat od chwili, w której Ojciec święty Paweł VI podpisał soborową „Deklarację o wolności religijnej”. To bardzo trudny dokument. Trudny nie tylko w czytaniu. Także w stosowaniu w życiu. Można w nim przeczytać m. in.: „Tego zaś rodzaju wolność (religijna – przyp. ks. A. S.) polega na tym, że wszyscy ludzie powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym, indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie”.
Problem w tym, jak pogodzić, przy różnie ukształtowanych sumieniach, unikanie przymusu do działania wbrew sumieniu z nieprzeszkadzaniem w działaniu według sumienia. Bez pomocy Ducha Świętego moim zdaniem nie da rady.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".