Ponad 66 tys. osób zakażonych koronawirusem zmarło w Stanach Zjednoczonych - wynika z bilansu prowadzonego przez Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore. W ciągu minionej doby odnotowano 1435 zgonów - to drugi dzień z rzędu z mniej niż 2 tys. ofiar śmiertelnych.
W Stanach Zjednoczonych przeprowadzono też do tej pory ponad 1 mln 132 tys. testów na koronawirusa z wynikiem pozytywnym. W ciągu doby liczba ta zwiększyła się o ok. 27 tys. Od miesiąca liczba ta nie wykazuje dziennie większych wahań i oscyluje wokół 30 tys.
Najnowsze dobowe dane obejmują 24 godziny od godz. 2:30 czasu polskiego w nocy z piątku na sobotę.
Poprzedni dobowy bilans informował o 1883 zgonach.
Większość amerykańskich stanów rozpoczyna stopniowe otwieranie gospodarki. Łącznie do końca tygodnia - jak szacuje telewizja CNN - proces ten ruszy w 31 stanach. W wielu miejscach USA odbywają się protesty wzywające do stopniowego odmrażania gospodarki.
Prezydent Donald Trump o epidemii koronawiursa informowany był na briefingach służb wywiadowczych już 23 i 28 stycznia - pisze portal radia NPR, powołując się na źródło w Białym Domu.
Na pierwszym z nich przywódcy USA "powiedziano, że koronawirus może potencjalnie rozprzestrzenić się na cały świat" - utrzymuje anonimowe źródło NPR. Prezydentowi przekazano też, że SARS-CoV-2 nie niesie ze sobą śmiertelnego zagrożenia dla większości osób.
Pięć dni później, na kolejnym briefingu, Trump został poinformowany, że "wirus rozprzestrzenia się poza Chinami", ale przypadki śmiertelne odnotowano tylko w tym państwie. Przekazano mu też - jak relacjonuje źródło NPR - że Chiny "ukrywają dane" dotyczące epidemii.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.