Na północnym wschodzie kraju 0,5 mln ludzi pozbawionych dostępu do wody pitnej.
Z powodu wojny milion syryjskich dzieci nie może chodzić do szkoły. Zamknięcie szkół na skutek pandemii jeszcze pogłębia dramat uczniów. Nie mogą oni uczestniczyć w lekcjach online ponieważ dostęp do internetu jest w tym kraju dobrem luksusowym. Wiele dzieci nie może też śledzić lekcji w telewizji, ponieważ nie mają dostępu do prądu.
Pandemia drastycznie pogłębiła dramat syryjskich dzieci, których wzrastanie naznaczone jest już dziesiątym rokiem wojny. „Chodzi nie tylko o brak dostępu do edukacji, ale i coraz większe ograniczenia w otrzymywaniu niezbędnej pomocy humanitarnej, bez której życie tysięcy ludzi jest zagrożone” – mówi Radiu Watykańskiemu Andrea Iacomini, z włoskiego biura UNICEF-U.
Syria ciągle cierpi, dramat tamtejszych dzieci
„Ostatnie informacje jakie otrzymaliśmy od naszych współpracowników z regionu północno-wschodniego, gdzie wciąż trwają walki mówią o 0,5 mln ludzi pozbawionych dostępu do wody pitnej. Oznacza to nie tylko niemożność mycia rąk, a co za tym idzie rozprzestrzenienie się koronowirusa, ale także wielu innych chorób, jak np. tyfus, czy cholera, na które ci ludzie są narażeni w ciągu trwania wojny – mówi papieskiej rozgłośni Iacomini. – Los dzieci w tej sytuacji jest bardzo trudny. I tak już są zszokowane sytuacją wojenną, do tego dochodzi szok związany z zamknięciem w domach z powodu pandemii. Wszelka pomoc utrudniona jest z powodu zamknięcia granic, z tego powodu w kraju brakuje żywności, lekarstw i innych środków, które normalnie dostarczamy.“
Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) informuje, że na Bliskim Wschodzie aż 25 mln dzieci potrzebuje pilnej pomocy z powodu trwających wojen i konfliktów. „Obecny kryzys związany z pandemią znacznie pogłębi tę sytuację. Szacuje się, że aż o 8 mln wzrośnie w tym regionie liczba osób potrzebujących pilnego wsparcia, z czego połowę stanowić będą właśnie dzieci” – mówi Iacomini.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.