Znoszenie hałasu, ogarnianie wielu spraw naraz, brak czasu na przyjemności – to tylko część trudności, z którymi mierzą się rodziny wielodzietne. Ale korzyści są większe i można je ująć wspólnym mianownikiem: „życie” – twierdzą Monika i Łukasz Moryniowie.
Mieszkają na Śląsku, w Łaziskach Górnych, gdzie mają dom z kawałkiem ogrodu. W ogrodzie jest miejsce do gry w piłkę i są kwiatki, które posadziła Monika. – Wielodzietność nie była moim pomysłem na życie, ja zawsze byłam ambitna – opowiada Monika, fotograf rodzinny, z wykształcenia polonistka. – Zaczęłam robić doktorat. Pewnie byłabym dyrektorką w szkole, bo lubię się rządzić i chyba zawsze widziałam się na wysokich stołkach. Jestem uparta, mówię, co myślę, robię to, co uważam za stosowne, nie patrząc wkoło. Myślę, że byłabym kimś nie do zniesienia! Dzieci mnie trochę wyhamowały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Słyszeliśmy kilka eksplozji, dwie z nich były bardzo blisko."
Co sprawia, że pokonują tysiące kilometrów, żeby być na katolickim festiwalu w środku lasu?
Został nim ks. Mariusz Dmyterko - dotychczasowy proboszcz parafii w Białym Borze.
Dotychczas załoga wykonała już niemal 230 okrążeń wokół Ziemi
Najwięcej interwencji odnotowano w województwach mazowieckim.
Od początku pontyfikatu papieża z USA notuje się stały napływ korespondencji do niego.