Co najmniej 12 osób zostało rannych, kiedy w sobotę wieczorem czasu miejscowego nieznani napastnicy wrzucili granat na zatłoczony plac na przedmieściach Monterrey, stolicy stanu Nuevo Leon na północy Meksyku. Władze za atak obwiniają gangi narkotykowe.
Wśród rannych jest czworo dzieci.
Napastnicy, poruszający się piechotą, rzucili granat ze skraju placu, na którym zebrało się wielu ludzi.
"Słychać było głośny wybuch i ludzie zaczęli krzyczeć i biegać" - relacjonuje jeden ze świadków w miejscowym radiu.
Telewizja pokazała, jak do szpitali przenoszono płaczące dzieci z obandażowanymi głowami, jednak nikt nie został poważnie ranny.
To czwarty w ciągu ostatnich dwóch tygodni wybuch granatu w Monterrey, mieście uważanym za jedno z głównych centrów biznesowych w Ameryce Łacińskiej. W poprzednich atakach nikt nie został ranny.
Meksykańskie ministerstwo spraw wewnętrznych potępiło incydent i obiecało ująć sprawców. Odpowiedzialnością za ataki obwiniło zorganizowaną przestępczość, sugerując, że jest to skutek walki karteli narkotykowych o drogi przerzutowe do Stanów Zjednoczonych.(PAP)
keb/ kar/
7329444
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.