Lekarze Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach (Podlaskie) walczą o uratowanie odmrożonych stóp 10-latki, która przez sześć dni błąkała się w lesie w okolicach Augustowa - poinformowała PAP dyrektor ds. medycznych suwalskiego szpitala Justyna Matulewicz-Gilewicz.
Matulewicz-Gilewicz powiedziała, że jest zagrożenie amputacji stóp dziecka. Dodała, że najbliższe dni zdecydują o dalszym leczeniu. Obecnie dziecko jest w stanie "dość dobrym, ale cierpiącym". Stan dziewczynki wskazuje, że przebywała "w drastycznych warunkach atmosferycznych".
Karina była odwodniona, brudna, wyziębiona, a w jej ciele lekarze znaleźli 16 kleszczy.
Dziewczynka ze wsi Rzepiski odnalazła się w poniedziałek po południu. Dyżurny z komendy powiatowej w Augustowie odebrał telefon od kierowcy, który zobaczył dziecko idące poboczem drogi krajowej nr 8 w pobliżu Kolnicy. Okazało się, że to poszukiwana od prawie tygodnia Karina.
Policja chce przesłuchać dziewczynkę, ale czy dojdzie do tego we wtorek zdecyduje lekarz prowadzący i konsultacja z psychologiem.
Chora na epilepsję 10-latka zaginęła tydzień temu, we wtorek po południu, gdy wyszła z domu na grzyby. Rodzice zawiadomili policję ok. godz. 19, wtedy rozpoczęto poszukiwania. Matka zaginionej tłumaczyła, że Karina bardzo często wychodziła do lasu, ale bardzo blisko i zaraz wracała. Las znajduje się po drugiej stronie drogi, przy której mieszka. Dziecko wyszło z domu bez ciepłej odzieży, a temperatura w nocy spadała poniżej zera.
Poszukiwania były prowadzone na bardzo dużą skalę, z udziałem kilkuset osób: policjantów, strażaków, leśników, pograniczników i mieszkańców. W takiej skali zostały zakończone po czterech dniach, gdy przeszukano już praktycznie cały okoliczny teren, łącznie kilkaset hektarów. Badano też tereny wokół jeziora Kolno, małe zbiorniki i rowy melioracyjne, a także gospodarstwa we wsi Rzepiski i znajdujące się tam zabudowania gospodarcze i studnie.
W akcji używano psów tropiących, helikopterów, kamer termowizyjnych, prywatnego samolotu bezzałogowego, ale dziewczynki nie udało się odnaleźć. Nie wykluczano porwania czy nawet morderstwa. W poniedziałek dziewczynka się odnalazła. Karina szła drogą w kierunku Augustowa. Miała w ręku wiaderko, z którym sześć dni temu wyszła z domu. Dziewczynka była bardzo brudna, wyczerpana i głodna. Na razie nie wiadomo, co tak naprawdę działo się z dzieckiem przez tyle dni. Dziewczynka jest niepełnosprawna, uczy się w szkole specjalnej. Jest jedynym z dziesięciorga dzieci w rodzinie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.