E-mail Pana Boga

– Benedykt XVI ma dar aktualizowania nawet najbardziej zakurzonych świętych –ten komentarz usłyszałam od jednej z osób uczestniczących w ostatniej audiencji ogólnej w Watykanie. Papież mówił o pogmatwanych losach średniowiecznej mistyczki, bł. Anieli z Foligno. Na tej kanwie przypominał, że powinniśmy być wrażliwi na znaki obecności Boga w naszym życiu. To właśnie, tak bardzo poruszyło mego rozmówcę.        

No właśnie, jak to jest z tą wrażliwością, z tym czytaniem znaków Pana Boga? I wcale nie musi zaraz chodzić, tak jak w życiu bł. Anieli, o trzęsienia ziemi, huragany czy wojny.  Przed rokiem przyszedł do naszej redakcji e-mail z propozycją spotkania z polską lekarką pracującą w Indiach. Traf chciał, że ja też go przeczytałam i przyznam się, że aż podskoczyłam z radości, bo od dawna chciałam ją poznać. I jak mówi piosenka: „Niby nic, a tak to się zaczęło”. Był wywiad, potem spotkanie, podróż do Indii i chyba to, co najważniejsze Wielkanoc spędzona w ośrodku dla trędowatych. I to nie koniec, bo ciągle się coś dzieje. Dlaczego wspominam o tym w kontekście odczytywania znaków obecności Boga w naszym życiu? Otóż jestem głęboko przekonana, iż to nie był przypadek. Bo choć to ludzie e-maile piszą, to ich autorem może być Bóg.

Często jak patrzę wstecz, wydarzenia, których sensu w danym czasie nie rozumiałam, stają się jasną częścią mojej drogi. Nie oznacza to wcale, że nie była ona wyboista czy wręcz usiana przepaściami. „Bóg jednak ma wiele sposobów, dla każdego człowieka inny, by uobecnić się w duszy, by pokazać mi, że istnieje, że mnie zna i kocha” – to znów cytat z Papieża z ostatniej audiencji. Dziś grozi nam wszystkim, że będziemy żyć jakby Boga nie było, jakby był daleki od współczesnego życia. Może więc warto być czujnym na podszepty Pana Boga i znaki,  które uczą nas jak żyć naprawdę?