Rocznic rozwodu się nie świętuje. Tak prof. Francis J. Beckwith, konwertyta z protestantyzmu na katolicyzm, reaguje na dzisiejsze obchody święta reformacji.
Zaznacza on, że jeszcze jako protestant podchodził do tego dnia z nikłym entuzjazmem, upamiętnia on bowiem schizmę i wzajemne oskarżenia o herezję i apostazję. Ponadto kształtuje też mentalność, w której Kościół postrzegany jest jako wróg wiary. Ta ostatnia sprowadza się z kolei do subiektywnego wyboru wierzeń i przekonań. Jest to dalekie od tego, co miał na myśli Luter, choć nie da się zaprzeczyć, że to właśnie on wytyczył drogę do takiego swobodnego interpretowania Biblii i dogmatów.
Prof. Beckwith przypomina, że główne prawdy wiary, które odrzucili protestanci, mają silne uzasadnienie i nie były kwestionowane aż do czasów reformacji. Chodzi tu na przykład o sukcesję apostolską czy realizm eucharystyczny. Oznacza to, że punktem wyjściowym dla wszystkich chrześcijan wciąż jest wiara katolicka. Aby być protestantem, trzeba mieć silne argumenty, a tych – jak zauważa prof. Beckwith, powołując się na swe niedawne doświadczenia ze wspólnot protestanckich – większość wierzących po prostu nie posiada. Powinni być zatem katolikami – konkluduje amerykański filozof, który przed trzema laty sam powrócił na łono Kościoła. Swoje doświadczenia opisał w książce „Powrót do Rzymu: spowiedź ewangelicznego katolika”.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.