Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział w czwartek, że w czasie grudniowej wizyty prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa w Polsce będzie rozmawiał z nim m.in. o wciąż niewystarczającym - jego zdaniem - stopniu wymiany informacji między naszymi krajami w sprawie śledztwa smoleńskiego.
Komorowski zastrzegł jednak w "Sygnałach Dnia" w radiowej Jedynce, że w tej kwestii w ostatnim czasie "nastąpiło wyraźne przyspieszenie, jeśli chodzi o ilość i jakość materiału przekazywanego sobie przez obie strony".
Prezydent podkreślił, że Miedwiediew nie zajmuje się kwestiami śledztwa. "Tym zajmuje się prokuratura i sprawa jest bliższa decyzjom rządowym, czyli pana premiera (Władimira) Putina" - zastrzegł. "Prezydent Miedwiediew jest oczywiście człowiekiem poinformowanym w kwestiach postępu śledztwa, na pewno na ten temat będziemy rozmawiali, ale nie chcielibyśmy wyręczać ani prokuratury, ani rządu" - powiedział Komorowski.
Ale - jak dodał - ważne jest dla niego, aby sprawdzić, czy w trakcie prac prokuratury polskiej i rosyjskiej jest wymiana informacji, dokumentów, która "gwarantuje po pierwsze sprawne przeprowadzenie śledztwa i jego zakończenie, ale także gwarantuje rzecz ważną, jaką jest nietoczenie sporów po ogłoszeniu wyników śledztwa".
Prezydent tłumaczył, że chodzi o ustalenie, "czy na etapie wstępnym stwarzamy sobie możliwość, jako państwa, wskazania: +tu nam się wydaje, że jest coś za słabo, wytłumaczcie, wyjaśnijcie, bo potem będzie kontrowersja+". Jak ocenił, "to jest rzeczywiście rzecz także dla prezydentów".
Komorowski, pytany, czy według niego wymiana informacji między Polską a Rosją w sprawie smoleńskiego śledztwa jest wystarczająca odpowiedział: "Wydaje mi się, że nie. To jest dzisiaj przedmiotem nie tylko pewnych działań politycznych, aby zapewnić sobie pełny dostęp do dokumentów śledztwa z jednej i z drugiej strony, więc jest to w tej chwili formułowane jako postulat".
"Ale wydaje mi się, że jest też postęp, że nastąpiło wyraźne przyspieszenie jeśli chodzi o ilość, jakość materiału przekazywanego sobie przez obie strony nawzajem" - zaznaczył prezydent.
Komorowski zapowiedział, że będzie rozmawiał z Miedwiediewem także o "trwałym upamiętnieniu" ofiar katastrofy smoleńskiej w miejscu, gdzie do niej doszło. "Jestem pewien, że będziemy w stanie umówić się co do wspólnego działania w tej ważnej, trochę symbolicznej, ale aktualnej sprawie" - zaznaczył.
Prezydent odniósł się również do sprawy przeniesienia krzyża z kaplicy Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. "Krzyż jest tam, gdzie powinien być" - oświadczył.
Krzyż został przeniesiony w środę rano. Kancelaria Prezydenta podkreślała, że było to wypełnienie porozumienia z 21 lipca między Kurią Metropolitalną Warszawską, Duszpasterstwem Akademickim Kościoła św. Anny, Związkiem Harcerstwa Polskiego i Związkiem Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz Kancelarią w tej sprawie.
"Krzyż jest tam, gdzie powinien być, gdzie było to uzgodnione z władzami Kościoła" - oświadczył prezydent. Przypomniał, że raz - w sierpniu - nie udało się przeprowadzić krzyża do kościoła św. Anny, "dlatego, że źli ludzie uniemożliwili to, robiąc awanturę, agresywnie zachowując się wobec księży".
"Teraz to się udało, umowa z Kurią Metropolitalną i harcerzami została do końca wykonana" - powiedział Komorowski.
Prezydent, odnosząc się do krytycznych uwag w sprawie sposobu przeniesienia krzyża, powiedział, że "jeśli ktoś chciałby, aby była ponowna awantura, to pewnie by proponował inny sposób". O tym, że przeniesienie krzyża to "kolejne podstępne działanie" mówiła w środę Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim, który zginął w smoleńskiej katastrofie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.