Sudańscy biskupi nie wskazali, za jaką opcją opowiedzieć się w referendum niepodległościowym. Wezwali jednak do odpowiedzialnego udziału w tym wydarzeniu, od którego, jak stwierdzili, zależy los przyszłych pokoleń.
Kwestia styczniowego referendum i utrzymania pokoju znalazła się w centrum obrad episkopatu Sudanu. O wadze tego spotkania świadczy fakt, iż uczestniczą w nim przedstawiciele Sympozjum Konferencji Biskupich Afryki i Madagaskaru SECAM oraz Stowarzyszenia Konferencji Biskupich w Afryce Wschodniej AMECEA. Wezwali oni Sudańczyków, by nie ustawali w wysiłkach na rzecz zachowania pokoju.
„Sytuacja nieustannie się zmienia – powiedział Radiu Watykańskiemu uczestniczący w obradach biskup południowosudańskiej diecezji Rumbek, Cesare Mazzolari. – Podczas lipcowego spotkania episkopatu mówiliśmy: «Po referendum Sudan nie będzie już taki sam». Obecnie dodajemy: «Także Kościół po referendum nie będzie już takim samym Kościołem». Najbardziej martwi nas los wiernych. Pojawia się pytanie: «Jaka będzie sytuacja Kościoła na muzułmańskiej Północy?» Obecnie jesteśmy świadkami exodusu chrześcijan. Ludzie wracają na rodzinne ziemie na Południu. Nie jest to łatwe. Sprzeciwiają się temu i utrudniają to władze w Chartumie. Nie pozwalają chrześcijanom na sprzedaż ich dóbr, na sprzedaż ziemi. A co za tym idzie, nie dają możliwości zdobycia niezbędnych środków pozwalających na przeniesienie rodziny na Południe” – dodał włoski biskup misyjny.
Niepodległościowe referendum w Sudanie odbędzie się 9 stycznia. Zadecyduje ono czy dojdzie do podziału kraju na Sudan Północny, zamieszkany głównie przez muzułmanów, i Sudan Południowy, w którym większość stanowią chrześcijanie.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.