Trzeba, by każdy z nas gorliwie naśladował ten niedościgniony przykład służby, jaki nam pozostawiła Maryja, nasza Matka i Królowa – powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w homilii Mszy świętej, której przewodniczył w Uroczystość NMP Królowej Polski na Jasnej Górze.
KARD WYSZYŃSKI – NIEWOLNIK MARYI
a. Drugi temat to sposób, w jaki owo królowanie Maryi rozumiał „niewolnik Maryi”, Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, w którego życiu od samego dzieciństwa była obecna pobożność maryjna. Początkowo praktykował ją, bo pragnął być wierny rodzinnemu dziedzictwu i doświadczeniu. Z czasem jednak coraz wyraźniej dostrzegał, że Maryja jest faktyczną siłą duchową działającą tak w jego życiu osobistym, jak i w wymiarze społecznym. Tę prawdę odkrywał poprzez trudne wydarzenia swego życia; przeżył dwie wojny światowe, Powstanie Warszawskie, cierpiał też głód i tułaczkę (ks. Robert Wyszomirski, Maryjna droga kardynała Stefana Wyszyńskiego).
W decydujących wydarzeniach życiowych dopatrywał się zawsze obecności Maryi. Po otrzymaniu święceń kapłańskich – w kaplicy Matki Bożej w katedrze włocławskiej w 1924 roku – udał się na Jasną Górę, „aby mieć Matkę, która już będzie zawsze, która nie umiera, aby stanęła przy każdej mojej Mszy” (5.08.1924).
Okres jego studiów w Lublinie przyczynił się do głębszego zrozumienia roli Maryi w życiu Kościoła. Dzięki ks. Korniłowiczowi i kard. Journet dostrzegł, że Kościół – podobnie jak Maryja – jest macierzyński i każdy człowiek ochrzczony ma w nim swoją własną misję do wypełnienia.
W czasie II wojny światowej – poprzez różne znaki, które odczytywał w świetle wiary – doświadczał opieki Maryi. Zachowały się jego kazania wygłoszone w latach 1943– 1944, z których bije jego miłość do osoby i misji Maryi, Matki Jezusa i Matki Kościoła.
Nominację na biskupa lubelskiego oznajmiono mu dnia 25 marca 1946 roku, co uznał również za znak: „Maryja musi być Virgo Auxiliatrix i trzeba z tego znaku skwapliwie korzystać, trzeba się uchwycić tej kotwicy jako nadziei”. Na miejsce konsekracji wybrał Jasną Górę (12.05.1946). Z perspektywy czasu stwierdził, że Maryja – dzięki tajemnicy, której on absolutnie nie rozumie – została właśnie wtedy postawiona na jego drodze, aby go wspomagać w biskupiej posłudze. Na Jasnej Górze napisał też pierwszy list maryjny do kapłanów swojej diecezji a w herbie biskupim umieścił wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej.
Gdy po śmierci kard. Augusta Hlonda w 1948 roku został mianowany Prymasem Polski, przejął wtedy maryjny testament swego poprzednika, który przed śmiercią powiedział: „Pracujcie i walczcie pod opieką Matki Bożej. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny”. Uczynił to, uważał bowiem, że „jest obowiązkiem sumienia wszystko postawić w Polsce na Matkę Najświętszą”.
b. A potem nadszedł okres więzienny (25.09.1953 – 28.10.1956). Trzy lata więzienia były dla niego czasem oderwania od Kościoła, ale także czasem łaski, w którym umocnił swoją więź z Matką Bożą. W więzieniu złożył też akt osobistego oddania się Matce Bożej. Stało się to w Stoczku Warmińskim, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP (8.12.1953). Po trzech tygodniach duchowych przygotowań – jakie prowadził według wskazań św. Ludwika Grignion de Montfort – złożył śluby: „Oddaję się Tobie, Maryjo, całkowicie w niewolę, a jako Twój niewolnik poświęcam Ci ciało i duszę moją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych uczynków moich, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy według Twego upodobania, ku większej chwale Boga, w czasie i w wieczności”.
W więzieniu jasno sobie uświadomił, że – jeśli ktoś zdoła uratować Polskę katolicką – to właśnie Ona: „Niewiasta obleczona w słońce, Bogiem sławiona Maryja”. I tak – w Komańczy wiosną 1956 roku – powstał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, które rozpoczynają się słowami: „Wielka Boga- Człowieka Matko! Bogarodzico-Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo! Królowo świata i Polski Królowo!” Tekst Ślubów zostały potajemnie przewieziony na Jasną Górę a następnie – dnia 26 sierpnia 1956 roku – milionowa rzesza pielgrzymów przybyłych tam złożyła Śluby Narodu Polskiego w łączności z uwięzionym prymasem. To wydarzenie utwierdziło go w przekonaniu o słuszności jego maryjnej drogi. Gdy do Komańczy nadeszła informacja o pozytywnym przebiegu tej uroczystości prymas powiedział: „Ten lud zaświadczył, że Królowa Polski jest najbardziej popularną postacią w życiu Narodu […] Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma cały Naród w pokorze i mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchii”.
c. Po odzyskaniu wolności ksiądz prymas przeprowadzał Wielką Nowennę (od 1957 do 1966 roku), która miała przygotować Polaków na obchody Tysiąclecia Chrztu Polski. W centrum przygotowań Ksiądz Prymas postawił Maryję i Jasną Górę, był bowiem przekonany, że – aby wiara przetrwała w zderzeniu z programowym ateizmem – musi ona być silna w ludziach. Rozwijał więc różne formy ludowej pobożności: pielgrzymki do sanktuariów, wielkie celebracje religijne, peregrynacje obrazów, nabożeństwa majowe i październikowe. Osobiście angażował się we wprowadzanie w życie przyrzeczeń zawartych w Ślubach Jasnogórskich. Przede wszystkim zaś apostołował słowem, wygłaszając około 400 kazań i przemówień każdego roku. „Obrona Jasnej Góry – to zwycięstwo nad sobą, nad tym wrogiem, którym sam jestem” – mówił.
Nowenna ta zakończyła się w uroczystość Królowej Polski, gdy ksiądz kardynał wraz z całym Episkopatem, wobec kilkuset tysięcznej rzeszy wiernych zebranych u stóp Jasnej Góry, dokonał Aktu całkowitego Oddania Polski w niewolę Matce Chrystusowej za wolność Kościoła w Ojczyźnie i świecie (3.05.1966). Było to najgłębsze w dziejach związanie losów narodu z Królową Polski.
Dużo komentarzy wywoływało użyte wówczas przez Księdza Kardynała słowo „niewola”. W zniewolonym kraju słowo to raziło wiele osób. Niewielu jednak zdawało sobie sprawę z tego, że to pojęcie ksiądz prymas zaczerpnął wprost z Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny świętego Ludwika Marii Grignion de Montfort.
Św. Ludwik rozróżniał w tym Traktacie dwa rodzaje zależności od czyjejś władzy; z jednej strony służbę a z drugiej niewolę. Przez zwykłą służbę człowiek zobowiązuje się służyć drugiemu człowiekowi przez pewien czas i za określoną opłatą. Przez niewolę natomiast człowiek zależy zupełnie od swego pana i jest zmuszony służyć mu przez całe życie i bez żadnego odszkodowania lub zapłaty (por. Traktat.., 69). Pomiędzy sługą a niewolnikiem zachodzi wielka różnica. Sługa domaga się zapłaty za swoje usługi, które panu oddaje, natomiast niewolnik niczego nie może wymagać, choćby nie wiem, jak pilnie i ciężko pracował. Sługa pozostaje na służbie u pana przez jakiś czas, niewolnik zaś – na zawsze. Nic tak bardzo nie łączy ludzi ze sobą jak niewola, nic bardziej nie sprawia, że jeden człowiek staje się pełniejszą własnością drugiego (por. Traktat.., 70).
Są dalej – pisał św. Ludwik – trzy rodzaje niewoli: niewola naturalna, przymusowa i dobrowolna. Wszystkie stworzenia są w pewnym sensie niewolnikami Boga, gdyż do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia. W niewoli przymusowej natomiast znajdują się złe duchy i potępieni. Dobrowolnymi niewolnikami z kolei są sprawiedliwi i święci. Dobrowolna niewola jest najdoskonalszą i przynosi najwięcej chwały Bogu, który patrzy w serce, prosi o serce i nazywa się Bogiem serca, czyli Bogiem miłującej Go woli. Przez dobrowolną niewolę przenosi człowiek Boga i Jego służbę ponad wszystko, choćby nawet prawem natury nie był do tego zobowiązany (por. Traktat.., 70). „Czy nie jest słuszne, żeby przy tylu niewolnikach z przymusu nie było niewolników z miłości, którzy by wybrali Maryję na Królową z własnej woli, ofiarując się Jej jako niewolnicy? Jakże to? Ludzie i demony mieliby posiadać dobrowolnych niewolników, a Maryja nie?” (por. Traktat..,75).
Można więc zostać niewolnikiem Maryi z miłości, aby przez to stać się w doskonalszy sposób niewolnikiem Chrystusa. „Maryja nie jest jak inne stworzenia które – gdy się do nich przywiążemy – raczej od Boga nas oddalają, niż do Niego zbliżają. Największym pragnieniem Maryi jest raczej to, by nas zjednoczyć z Chrystusem, swoim Synem; a największe pragnienie Jej Syna: żebyśmy przychodzili do Niego przez Jego świętą Matkę” (por. Traktat.., 75).
„Prawdziwe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest święte, to znaczy prowadzi duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza Jej głębokiej pokory, żywej wiary, ślepego posłuszeństwa, nieustającej modlitwy, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej głębokiego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, Jej anielskiej słodyczy i iście boskiej mądrości. Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny” (Traktat.., 108). Paradoksalnie owa „niewola miłości” sprawia, że dzięki niej człowiek staje się w pełni wolny, prawdziwą wolnością dzieci Bożych (por. Traktat..,169).
d. „Od czasów św. Ludwika Marii nastąpił znaczny rozwój teologii maryjnej; przyczynił się do tego istotnie przede wszystkim Sobór Watykański II. Dlatego naukę montfortiańską należy dziś odczytywać i interpretować w świetle nauczania Soboru, przez co nie traci ona bynajmniej swej istotnej wartości” (Jan Paweł II, Do Braci i Sióstr z rodzin montfortiańskich). 8.12.2003). I tak, samo zawierzenie Polaków Matce Bożej będzie współbrzmiało z pracami II Soboru Watykańskiego, zwłaszcza poprzez czuwania soborowe z Maryją Jasnogórską. Pamiętam osobiście te czuwania, które gromadziły parafie, aby modlitwą, poświęceniem i ofiarą wspierać ojców soboru. W czasie jego trwania kard. Wyszyński – w imieniu całego Episkopatu – złoży na ręce papieża Pawła VI Memoriał, zawierający prośbę o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła.
I przyszło wielkie zwycięstwo, a było to zwycięstwo Maryi. Największym jego potwierdzeniem w naszych tysiącletnich dziejach okazał się wybór papieża św. Jana Pawła II a następnie odzyskanie wolności przez Ojczyznę i Kościół w Polsce.
Ale na tym nie kończą się bynajmniej – w historii naszego narodu – dzieje maryjnej niewoli miłości. Przed odejściem do Boga kard. Wyszyński powiedział: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajcie, że jak kard. Hlond, tak i ja, wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabszą w Polsce, choćby ludzie się zmieniali” (Anna Rastawicka, Maryja na drogach człowieka w nauczaniu kard. Stefana Wyszyńskiego, Studia Prymasowskie 6(2012)73).
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.