Cóż może łączyć Uroczystość Bożego Ciała z Nazaretem? Oczywiście Osoba Jezusa. Reszta już nie jest tak oczywista.
Pomysł na felieton wydawać się może szalony. A z całą pewnością nietypowy. Cóż może łączyć Uroczystość Bożego Ciała z Nazaretem? Oczywiście Osoba Jezusa. Reszta już nie jest tak oczywista.
Przyczyny owej nieoczywistości są dwie. Splendor i towarzyszący procesji rozgardiasz. Jedni będą zastanawiać się, czy nie lepiej było by środki, jakie pochłonęła budowa ołtarzy przeznaczyć na ubogich, inni narzekać na brak skupienia i koncentrację na wszystkim z wyjątkiem Najświętszego Sakramentu. W ogniu krytyki splendoru umyka namaszczenie Jezusa w Betanii. Ileż można było dostać za drogocenny olejek nardowy… Owszem, ale „ubogich zawsze będziecie mieć między sobą (…), namaściła mnie na dzień pogrzebu”. Ważne zatem jest, by jednego nie zaniedbać i troszczyć się o drugie. W ogniu krytyki rozgardiaszu umyka Nazaret i Kana Galilejska.
Miejsce przemiany wody w wino jest tłem dla powtarzanej często we Włoszech historii parafii, która udostępniła ubogiej parze młodych świątynię na wesele. Proboszcz, zanim wyraził zgodę, prosił, by nie przesadzić z zabawą, pamiętając o godności miejsca. Ale wesele swoje prawa ma. Po północy obudziły go śpiewy i huczne toasty. Postanowił interweniować. Przypomniał młodym o danej obietnicy, a ci tłumaczyli: księże proboszczu, Pan Jezus też bawił się na weselu w Kanie. Na co zszokowany proboszcz odparł: owszem, ale tam nie było Najświętszego Sakramentu!
Był! Ukryty w człowieczeństwie Jezusa. Więcej. Przy krześle Jezusa nie paliły się świece, a przechodzący nie klękali. W centrum wesela była para młoda. To dla nich Jezus zjawił się na weselu razem z Matką i uczniami.
A Nazaret? Spodobało mi się bardzo refleksja, jaką przed kilkoma dniami podzielił się Marcin Jakimowicz. Nazaret to jedyne takie miejsce na ziemi, gdzie Najświętszy Sakrament kręcił się między garnkami. Dodam: niekoniecznie odmawiając psalmy. Także pilnując, by chleb w piecu się nie spalił i podkładając do pieca. Zastanawiam się przy okazji jak mogły wyglądać zabawy Jezusa z rówieśnikami. Bo że bawił się z nimi nie mam wątpliwości.
Zaczynamy powoli lądować. O ile splendor czyni Boga odległym, o tyle towarzyszący mu rozgardiasz czyni Go bliskim. Splendor to niebieskie Jeruzalem; rozgardiasz to Nazaret. Miejsce, gdzie Bóg „wszedł między lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje”. I współczesny Nazaret. „Zagrody nasze widzieć przychodzi i jak się Jego dzieciom powodzi”. Paradoks Bożego Ciała w tym między innymi tkwi, że mimo całego splendoru, nie my do Niego, ale On do nas idzie nie po to, by nas porazić swoją wielkością, ale miłością wypełnić naszą codzienność. Zwyczajne uczynić niezwyczajnym. Ludzkie boskim. Skończone nieskończonym. A jedyne, co możemy, to zrobić Mu miejsce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.