Do ekumenicznego wsparcia prześladowanych chrześcijan wzywa w bożonarodzeniowym liście do zwierzchników Kościołów całego świata prymas Wspólnoty Anglikańskiej abp Rowan Williams
Do ekumenicznego wsparcia prześladowanych chrześcijan wzywa w bożonarodzeniowym liście do zwierzchników Kościołów całego świata prymas Wspólnoty Anglikańskiej. Abp Rowan Williams przytacza takie wstrząsające fakty, jak zamachy przeciw chrześcijanom w Iraku, gdzie niewielka, ale odważna społeczność wyznawców Chrystusa żyje na co dzień w niebezpieczeństwie. Arcybiskup Canterbury przypomina też chrześcijan indyjskiego stanu Orisa, zabijanych z powodu wyznawanej wiary. Ponadto pisze o dzieciach, które cierpią w takich udręczonych wojną krajach, jak Kongo czy Sudan. Zwraca uwagę na konieczność jedności w obliczu prześladowań, których wspólnie doświadczamy.
„Jesteśmy wezwani, by codziennie modlić się za naszych braci chrześcijan będących w niebezpieczeństwie i stawać w obronie ich samych, a także ich sąsiadów, niezależnie od tego, jaką wiarę oni wyznają” – pisze abp Williams. Wskazuje, że skutki przemocy i tyranii odczuwają nie tylko chrześcijanie, gdyż doznając cierpień nie żyją oni w izolacji od reszty społeczeństwa. „Musimy znaleźć wszelkie sposoby, by móc wyrazić naszą solidarność z nimi. Cieszy nas i wprost zawstydza fakt, że ich odwaga i wielkoduszne świadectwo są darem Boga dla nas wszystkich. Ich zdecydowana służba aż do oddania życia pomaga nam wzrastać i umacniać się w wierze” – dodaje zwierzchnik anglikanów. Nawiązując do historii Chrystusowego dzieciństwa zachęca wszystkich chrześcijan do solidarności i niesienia pomocy tym, którzy dziś żyją w cieniu takiej samej tyranii, jaka kiedyś zagrażała życiu Pana Jezusa.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.