Po publikacji raportu MAK część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie wyobraża sobie wspólnych polsko-rosyjskich obchodów pierwszej rocznicy tej tragedii. Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz deklaruje, że Bronisław Komorowski jest gotowy pojechać do Smoleńska 10 kwietnia.
Nałęcz podkreślił w piątek, że prezydent czeka na inicjatywę rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej w sprawie kształtu obchodów rocznicowych.
"Prezydent jest gotów wesprzeć działania upamiętniające pierwszą rocznicę katastrofy, ale nie ponagla, bo bardzo istotne jest dla niego stanowisko rodzin w tej sprawie. Jeśli ono będzie sformułowane, zostaną podjęte działania" - powiedział PAP Nałęcz.
To stanowisko nie jest jednak jednolite. Część rodzin ofiar już dziś kategorycznie mówi, że po opublikowaniu raportu MAK, który całkowitą winą za katastrofę samolotu prezydenckiego obarcza stronę polską, nie wyobraża sobie udziału we wspólnych polsko-rosyjskich obchodach rocznicy wypadku.
"Jeżeli Rosja sobie z nas kpi i nas obraża, nie wyobrażam sobie, żebym miała polecieć do Smoleńska na obchody polsko-rosyjskie. Nie wyobrażam sobie takich wspólnych obchodów i powtórzenia uścisków Putina i Tuska, jakie miały tam miejsce, bo to była zdrada" - powiedziała PAP Beata Gosiewska, żona posła PiS Przemysława Gosiewskiego, który zginął w katastrofie.
Jej zdaniem obchody w Smoleńsku powinny mieć charakter kameralny. Jak zaznaczyła, najlepiej gdyby wzięły w nich udział tylko rodziny ofiar, bez prezydenta i premiera, którzy, według niej, nie dołożyli starań, aby należycie wyjaśnić przyczyny katastrofy.
Także Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce, powiedziała PAP, że po ogłoszeniu raportu MAK, który określiła jako "jawną kpinę z Polski", nie widzi możliwości uczestniczenia w uroczystościach współorganizowanych przez Rosjan. "To byłaby forma wykpiwania mnie osobiście" - oceniła.
Jej zdaniem główne uroczystości powinny się odbyć w Warszawie, a do Smoleńska może pojechać oficjalna delegacja rządu. Sama Kurtyka nie wie, co będzie robiła 10 kwietnia. Nie wykluczyła, że zostanie w Krakowie i uczci rocznicę tragedii przy grobie swojego męża. "Moje miejsce 10 kwietnia jest bardziej na Cmentarzu Rakowieckim, niż gdziekolwiek indziej" - dodała.
Także Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, wdowa po wicemarszałku Sejmu Jerzym Szmajdzińskim z SLD uważa, że jeśli do 10 kwietnia nie uda się uzgodnić stanowiska, które uwzględniałoby również odpowiedzialność strony rosyjskiej za katastrofę, niemożliwe będzie również organizowanie wspólnych obchodów.
"Czy powinny być wspólne obchody z prezydentem Miedwiediewem? Jeżeli do 10 kwietnia nic się nie zmieni w sensie oceny zdarzenia (przyczyn katastrofy - PAP) ze strony rosyjskiej i nie dojdzie do jakiegoś kompromisu w tej sprawie, to nie wyobrażam sobie, żeby można wspólnie obchodzić tę rocznicę" - powiedziała PAP. Wdowa ma żal za zbyt późną reakcję polskich władz na raport rosyjskiego MAK ws. przyczyn wypadku pod Smoleńskiem.
Odmienne zdanie na ten temat ma brat zmarłego polityka PO Arkadiusza Rybickiego, poseł Platformy Sławomir Rybicki, który nie widzi nic złego w tym, aby prezydenci Polski i Rosji złożyli w Smoleńsku hołd ofiarom katastrofy.
"Uważam, że każdy ma prawo do złożenia hołdu i jest niestosowne mówienie, kto ma do tego prawo lub go nie ma. To jest osobista decyzja każdego człowieka" - powiedział PAP Rybicki.
Z kolei Paweł Deresz, mąż posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie, uważa, że obchody rocznicy katastrofy odbędą się zarówno w Smoleńsku, jak i w Warszawie.
Deresz powiedział PAP, że od jakiegoś czasu w Kancelarii Prezydenta pracuje specjalny zespół, który wraz z niektórymi przedstawicielami rodzin ofiar przygotowuje program obchodów rocznicowych. "Jestem przekonany, że w Smoleńsku spotkają się prezydenci Polski i Rosji, a wyniki raportu i dyskusja na jego temat nie będzie miała wpływu na te obchody" - ocenił.
Według Deresza jednym z akcentów obchodów będzie koncert w Teatrze Wielkim w Warszawie zatytułowany "Jednego serca". Jak zaznaczył, ma być to wydarzenie apolityczne, bez przemówień i wystąpień. Według niego patronat nad tym widowiskiem muzyczno-baletowym ma objąć para prezydencka Bronisław i Anna Komorowscy. "Będzie to rodzaj hołdu polskich artystów wobec tragedii smoleńskiej" - dodał Deresz.
Koncert odbyłby się kilka dni przed 10 kwietnia i byłby retransmitowany w TVP2 w dniu rocznicy. Dochód z koncertu będzie przeznaczony na hospicjum, które miałoby być "żywym pomnikiem" ofiar katastrofy. Rodziny ofiar zwróciły się do prezydenta, by placówka mogła powstać w Dworku Prezydenckim w Ciechocinku.
Zdaniem Deresza w ramach obchodów rocznicy katastrofy powinna się odbyć także pielgrzymka do Smoleńska. "Mogłaby to być kolejna próba pojednania rodzin smoleńskich i bardzo dobry znak do pojednania polskiego społeczeństwa. Pierwsza rocznica tej tragedii jest ku temu świetną okazją" - podkreślił Deresz.
Sekuła-Szmajdzińska uważa, że 10 kwietnia można uczcić uroczystą mszą św. celebrowaną przez arcybiskupa Kazimierza Nycza, pielgrzymką do Smoleńska, odsłonięciem pomnika lub np. koncertem.
Według Rybickiego odpowiednim miejscem do uczenia rocznicy katastrofy jest zarówno Smoleńsk, pomnik ofiar na warszawskich Powązkach, jak i miejsca pochówku zmarłych w katastrofie.
Członkowie rodziny ofiar, z którymi rozmawiała PAP, zwracają jednak uwagę, że zanim mogłoby dojść do jakichkolwiek obchodów w Smoleńsku, najpierw trzeba uporządkować miejsce katastrofy i postawić tam na przykład pomnik.
Na to przed 10 kwietnia się jednak nie zanosi. Nałęcz powiedział, że zostało zbyt mało czasu, by w Smoleńsku do 10 kwietnia powstał jakiś monument. Zwrócił uwagę, że konieczne jest m.in. rozpisanie konkursu, czy pojęcie decyzji dotyczących jego finansowania.
Doradca prezydenta przypomniał, że Bronisław Komorowski wraz z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem umówili się w grudniu na objęcie wspólnym patronatem upamiętnienia miejsca katastrofy, jak też ewentualnym patronatem pierwszej jej rocznicy.
Jak zaznaczył, jeśli rodziny zdecydują, że w pierwszą rocznicę chcą być w Smoleńsku, to najbardziej naturalnym rozwiązaniem będzie zorganizowanie tych obchodów tam. "Prezydent jest gotów wziąć udział w tych uroczystościach" - zadeklarował Nałęcz.
Zwrócił uwagę, że w grudniu podczas wizyty Miedwiediewa w Polsce obaj prezydenci "wyrazili gotowość wzięcia udziału w uroczystościach w pierwszą rocznicę katastrofy".
W czwartek Bronisław Komorowski powiedział PAP, że z Dmitrijem Miedwiediewem uzgodnili "objęcie współpatronatem trwałego upamiętnienia na lotnisku w Smoleńsku". "Mam nadzieję, że to zamierzenie uda się nam w pełni zrealizować pomimo istotnych różnic w ocenie raportu MAK. Jestem przekonany, że wspólnym wysiłkiem zdołamy uczcić pamięć ofiar katastrofy, tak jak to miało miejsce w czasie pielgrzymki 10 października ubiegłego roku" - dodał Komorowski.
"Chciałbym bardzo, aby ponownie zrealizowane zostały oczekiwania wielu rodzin ofiar katastrofy, jeśli chodzi o kształt, a przede wszystkim o atmosferę uroczystości w Smoleńsku 10 kwietnia 2011 roku" - oświadczył prezydent.
Sekuła-Szmajdzińska uważa, że to dobrze, że prezydent chce z rodzinami ofiar uzgodnić kształtu obchodów, ale - jej zdaniem - oczekiwanie, że to one zaproponują coś w tej sprawie jest niesłuszne.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.