Podczas tej fali pandemii zauważyliśmy, że wzrosła śmiertelność wśród pacjentów z COVID-19, zwłaszcza wśród osób niezaszczepionych. Po pięciu dniach następuje załamanie i zdarza się, że ci pacjenci nie wychodzą z tego - powiedział PAP prezes Szpitala Powiatowego w Rykach Piotr Kienig.
Ze statystyk Szpitala Powiatowego w Rykach (Lubelskie) wynika, że od połowy października, czyli od momentu uruchomienia oddziału covidowego, szpital przyjął 52 pacjentów z koronawirusem, pięć osób wyzdrowiało. Dziewięć osób zmarło, wśród nich osiem było niezaszczepionych i jedna zaszczepiona.
"Statystyki w naszym szpitalu są dość zatrważające w tak krótkim okresie czasu. Z informacji, które otrzymuję, to umierają osoby, które są niezaszczepione. W przypadku zaszczepionych są to osoby, które mają choroby współistniejące - typu nowotwory. W naszym szpitalu dwie osoby, które zmarły z innego powodu niż COVID-19, chorowały na nowotwory. Koronawirus przyśpieszył koniec życia" - powiedział Kienig.
"Mogę potwierdzić to, co się mówi o tej fali, że jest wysoka śmiertelność, zwłaszcza wśród osób niezaszczepionych, krótki czas inkubacji wirusa i załamania się pacjenta. Wcześniej taki pacjent przebywał około 13-14 dni na oddziale i były dobre rokowania. Natomiast teraz okazuje się, że po pięciu dniach następuje załamanie i często się zdarza, że ci pacjenci nie wychodzą z tego" - dodał Kienig.
Obecnie szpital w Rykach nie ma już wolnych miejsc dla pacjentów z COVID-19.
W środę Ministerstwo Zdrowia podało informację o 8361 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem, najwięcej było ich na Mazowszu i Lubelszczyźnie. Nowych zakażeń na w woj. lubelskim było 1632.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.