Bractwo Muzułmańskie, jedno z czołowych ugrupowań opozycji egipskiej, poinformowało w nocy z soboty na niedzielę, że "rozpoczęło dialog z władzami aby przekonać się do jakiego stopnia są one gotowe zgodzić się na żądania narodu".
Anonimowy członek Bractwa Muzułmańskiego powiedział agencji AFP, że w sobotę rano dojdzie do spotkania przedstawicieli Bractwa z wiceprezydentem Omarem Sulejmanem. Podkreślił on, że celem jego ugrupowania jest "ochrona interesów narodu, zachowanie niepodległości kraju oraz zapobieżenie wszelkiej ingerencji, międzynarodowej lub regionalnej, w nasze sprawy wewnętrzne".
Jak informuje AFP, Bractwo Muzułmańskie chce w szczególności zdystansować się wobec Iranu, który zaapelował o powołanie rządów islamskich w Egipcie. Bracia Muzułmańscy, główne ugrupowanie opozycyjne w Egipcie, nie wzięli udziału w piątek i sobotę w rozmowach opozycji z premierem Ahmedem Szafikiem, wysuwając jako wstępny warunek ustąpienie prezydenta Hosniego Mubaraka. Wojsko też wydaje się podzielone.Wcześniej egipski minister spraw zagranicznych Ahmed Abul Gheit powiedział dziennikarzom, że Iran powinien "pilnować własnych spraw". Dodał, że władze Iranu wydają się nie pamiętać o stłumieniu masowych demonstracji protestacyjnych w ich kraju 2 lata temu.
Sulejman oświadczył w ub. czwartek, że zaprosił przedstawicieli Bractwa Muzułmańskiego, razem z przedstawicielami innych ugrupowań, do dialogu na temat reform demokratycznych. Dodał, że jest to "cenna okazja" dla tego Bractwa.
Analitycy podkreślają, że władze egipskie po raz pierwszy zwróciły się z propozycją rozmów do Bractwa Muzułmańskiego, dotychczas uważanego za organizację skrajnie fundamentalistyczną i stawianą poza nawiasem oficjalnej sceny politycznej. Bractwo wielokrotnie oświadczało w ub. tygodniu, że nie wystawi swojego kandydata we wrześniowych wyborach prezydenckich.
Wcześniej informowano też o rozmowach opozycji z premierem Ahmedem Szafikiem, w których Bractwo Muzułmańskie nie wzięło udziału, wysuwając jako wstępny warunek ustąpienie prezydenta Hosniego Mubaraka.
Główne ugrupowania opozycyjne to: Bracia Muzułmańscy, Krajowe Stowarzyszenie na rzecz Zmian pod przywództwem laureata Pokojowej Nagrody Nobla Mohameda ElBaradeia, grupa Kefaja (Dosyć) i młodzież reprezentowana przez Ruch 6 Kwietnia, partia liberalna Nowy Wafd i lewica z partii Tagammu.
Jak dotychczas, władze nie zaprosiły do rozmów Mohameda ElBaradei, byłego dyrektora Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) i laureata pokojowej Nagrody Nobla w 2005 r.
Sytuację w Egipcie tak analizuje agencja Reutera:
Ugrupowania opozycyjne domagające się odejścia prezydenta Mubaraka - pisze agencja Reutera - powinny jeszcze uzgodnić wspólne stanowisko na rokowania z wiceprezydentem Omarem Suleimanem, aby móc wyciągnąć Egipt z najcięższego od 30 lat kryzysu.
Propozycje przygotowane przez grupę Egipcjan, którzy nazwali siebie "Radą Mędrców" zakładają przejęcie przez Suleimana obowiązków prezydenckich "ad interim" w celu przygotowania wyborów. "Mędrcy" spotkali się dotąd dwa razy z Suleimanem i Szafikiem, by przedyskutować tę propozycję.
Część spośród czołowych osobistości obozu opozycyjnego zwraca jednak uwagę, że w tej sytuacji wybory odbyłyby się według tych samych nieuczciwych reguł, co w poprzednich latach. Domagają się więc, aby sformowany został nowy parlament, który zmieniłby konstytucję w celu utorowania drogi do demokratycznych wyborów prezydenckich.
Propozycja wysuwana przez "mędrców" jest oparta na artykule 139 konstytucji. Zezwala on - powiedział ekspert kairskiego Ośrodka Studiów Politycznych i Strategicznych Diaa Raszwan - na przekazanie przez Mubaraka uprawnień prezydenckich swemu zastępcy, podczas gdy sam Mubarak pozostałby jako figurant bez uprawnień.
Jednak część opozycji, zwłaszcza jej młodzi działacze, nie zgadzają się na udział Mubaraka w tym procesie "pod żadną postacią" - powiedział w sobotę Raszwan w rozmowie z Reuterem . "Staramy się przekonać ich do tej formuły, doprowadzić do kompromisu w łonie opozycji" - dodaje ekspert.
Nawet jeśli wszystkie ugrupowania opozycyjne zgodzą się na kompromis proponowany przez "Radę Mędrców", to i tak artykuł 82 konstytucji Egiptu może okazać się przeszkodą trudną do pokonania - pisze Reuters. Mówi on wprawdzie, że prezydent może przekazać swe uprawnienia zastępcy, ale ten nie ma prawa proponować poprawek do konstytucji ani rozwiązać parlamentu.
Tymczasem bez zmian w konstytucji wybory prezydenckie we wrześniu tego roku odbyłyby się według tych samych reguł, które pozwoliły Mubarakowi przez 30 lat pozostawać u władzy.
Mohammed Morsy, jeden z najbardziej wpływowych członków ruchu Braci Muzułmańskich, widzi jednak konstytucyjne wyjście z sytuacji: skoro parlament od początku rewolty ludowej przestał działać, prezes Najwyższego Trybunału Konstytucyjnego może ogłosić wybory, a wybrany parlament powinien dokonać niezbędnych zmian w konstytucji, które umożliwią przeprowadzenie uczciwych wyborów prezydenckich.
Istotna będzie w tym konflikcie postawa wojska.
Siły zbrojne, które sprawiają swą postawą wrażenie, że odgrywają w toku rewolty ludowej rolę "czynnika moderującego", nie wydają się jednolite. Mogłyby na to wskazywać depesze pochodzące z Wikileaks, opublikowane w sobotę przez "Financial Times". Wbrew postawie, jaką zaprezentowała w ciągu dwunastu dni rewolty ludowej, wojsko w Egipcie - według amerykańskich dyplomatów - jest podzielone na różne obozy, między którymi panuje wzajemna nieufność.
Oficerowie średniego szczebla pogardzają dowódcą sił zbrojnych i ministrem obrony, marszałkiem Mohammedem Husejnem Tantawim, którego - według depesz cytowanych przez "Financial Times" - uważają za "pieska pokojowego" Mubaraka.
W 2009 roku depesze dyplomatów USA z Kairu mówiły o tym, że wojskowi niechętnie patrzą na perspektywę zastąpienia Mubaraka przez jego syna, Gamala, ponieważ nie odbył on służby wojskowej. Mimo to w cytowanych depeszach przeważała opinia, że Mubarak mocną ręką sprawuje kontrolę nad dowództwem sił zbrojnych.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.