Dlaczego aborcja nie może być traktowana jako prawo człowieka – tłumaczy z rozmowie z KAI dr Tomasz Snarski, adiunkt w Katedrze Prawa Materialnego i Kryminologii na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.
KAI: Tylko, że Macron raczej nie uwzględnia tego zastrzeżenia: „ze względu na ważne i uzasadnione okoliczności”. Chodziło mu raczej o uczynienie z dostępu do aborcji prawa powszechnego.
- Nie wiem, o co chodziło prezydentowi Francji. Ufam, że jego postulat pozostanie tylko skrajnym manifestem. Jest wiele różnych sytuacji, w których dokumenty rozmaitych organizacji postulują, że coś powinno być rozpoznane jako prawo człowieka. Czasami chodzi o wprowadzający w błąd skrót myślowy, który potem mylnie utożsamia się z samym pojęciem. Tak chyba jest w tym przypadku, gdy z postulatu o to, by prawo w wyjątkowych sytuacjach umożliwiało przypadki przerywania ciąży chce się uczynić zasadę. Dlatego warto powtarzać, że aborcja nie jest prawem człowieka i nie może być traktowana jako zasada prawa. Można tu przywołać wypowiedź profesora Adama Bodnara, byłego rzecznika praw obywatelskich: „Wbrew temu, co się sądzi, prawo do aborcji to nie jest prawo człowieka. To ustawodawca przyznaje możliwość przerywania ciąży zgodnego z prawem”. A więc aborcja nie jest zasadą, tylko wyjątkową sytuacją dopuszczaną przez prawo. Innymi słowy: jest wyjątkiem od bezwzględnej prawnej ochrony życia. Może warto to wytłumaczyć za pomocą innego przykładu. Mamy prawo do wolności osobistej, ale na przykład możemy być jej pozbawieni z uwagi na prawomocny wyrok sądu. Czy mielibyśmy na tej podstawie sądzić, że mamy prawo do bycia uwięzionymi?
I jeszcze jedna kwestia. Oczywiście ludzie mogą dążyć do tego, żeby aborcja była skodyfikowana jako prawo człowieka. Jeżeli tak to rozpoznają, jeżeli parlamenty tak zdecydują, jeżeli taka będzie wola polityczna, to prędzej czy później taki zapis może się znaleźć w dokumentach z zakresu ochrony praw człowieka. Dlatego tym ważniejsza jest dziś edukacja i rozmowa, a nie narzucanie swoich racji siłą. Dlatego tym ważniejsze jest pytanie o istotę i sens praw człowieka, bo o tym chyba zapominamy.
KAI: To odpowiedzmy na to pytanie.
- Wydaje się, że istnieją dwie zasadnicze koncepcje praw człowieka, które się ze sobą zmagają w świecie. Koncepcja, która mówi, że prawa człowieka są emanacją prawa naturalnego, pewnych praw moralnych, które wynikają z samego faktu, że jesteśmy ludźmi. Tak rozumiane prawa człowieka zawsze muszą służyć dobru człowieka. Ich istota uniemożliwia używanie ich do szkodzenia człowiekowi; one są zawsze powiązane ze światem określonych wartości moralnych. Druga koncepcja opiera się na przekonaniu, że wystarczy skodyfikować arbitralnie wybrany katalog praw. W takim ujęciu jako prawo człowieka może być skodyfikowane nawet coś, co będzie go niszczyło, ale będzie przedstawiane i popierane jako cywilizacyjne osiągnięcie. Możemy nad tym tylko przejść do porządku dziennego albo podjąć dyskusję z tego rodzaju pomysłami. Może warto zapytać: jaka wartość stoi za aborcją?
KAI: Zwolennicy tej drugiej koncepcji prawdopodobnie odpowiedzieliby, że nieograniczona niczym wolność kobiety.
- Ale nie ma takiego prawa, jak nieograniczona wolność! Czy mam wolność do zabijania drugiego? Czy jestem wolny do wszczynania wojny? Czy mogę być wolny do pogardzania i krzywdzenia innych? Nie sprowadzajmy wolności człowieka do absurdu, a prawa do systemu normatywnego, w którym możliwe i pożądane są wyłącznie skrajności. Gdyby wprowadzić prawo do aborcji jako prawo człowieka, byłaby to tak samo skrajna sytuacja, jak ta, gdy ktoś mówi, że aborcja nigdy nie może być dopuszczona prawem, że nie ma żadnych wyjątków. Na tym polega system prawny, żeby w trudnych przypadkach poszukiwać optymalnych rozwiązań w nieoptymalnych warunkach. Natomiast, jeżeli zapiszemy jako zasadę rozwiązanie, która jest wyjątkiem, pewnym ustępstwem, popadniemy w taką samą skrajność, jak byśmy zabrali kobiecie możliwość przerywania ciąży w sytuacjach granicznych.
Raz jeszcze chciałbym podkreślić, że prawo nie powinno być podstawowym regulatorem ludzkich sumień. W moim przekonaniu kobiety nie powinny przerywać ciąży nie dlatego, że jest zakaz karno-prawny, tylko dlatego, że są przekonane, iż jest to niemoralne i sprzeciwia się przykazaniu: „Nie zabijaj”, że jest to czyn przeciwko miłości człowieka. Pod presją zakazu karnego nie ma żadnej wolności moralnej do podejmowania decyzji. Prymas Polski arcybiskup Wojciech Polak też kiedyś powiedział, że najlepsze prawo nie zastąpi moralności. Rozwiązywanie problemu aborcji za pomocą prawa karnego jest w moim przekonaniu bardzo złym pomysłem.
KAI: Niepokojące dla mnie jest to, że uchwalenie katalogu praw człowieka zależy od woli politycznej…
- W takim świecie żyjemy. Ustawodawca krajowy czy międzynarodowy stanowi to, co będzie prawem, a coraz częściej jest ono uchwalane bez szerokiej i pogłębionej refleksji. Może się zdarzyć sytuacja, że będą obowiązywać takie katalogi praw człowieka, których ludzie nie będą akceptowali jako moralne. Byłoby to bardzo złe dla samej koncepcji praw człowieka. W moim przekonaniu powinny być one jak najbardziej uniwersalne, a jednocześnie – poprzez ten uniwersalizm i samoograniczenie katalogu – mogące działać jak najszerzej. Jeżeli pójdziemy w kierunku stanowienia szczegółowych praw w oderwaniu od istoty człowieczeństwa, wtedy prawa człowieka będą tylko kategorią polityczną, która przestanie być szanowana i sprzeniewierzy się swoim pierwotnym celom.
Zwróćmy też uwagę, że wyróżnia się wertykalne i horyzontalne działanie praw człowieka. Koncepcja wertykalna mówi, że prawa człowieka obowiązują w relacji jednostka-państwo; to państwo jest strażnikiem tych praw i to ono winne je gwarantować jednostkom. Koncepcja horyzontalna mówi natomiast, że prawa człowieka obowiązują też między jednostkami. W pomyśle prezydenta Macrona chodzi chyba głównie o to, że dzięki wpisaniu prawa do aborcji do Karty Praw Podstawowych, można by się domagać od państwa zmian ustawodawczych idących w tym kierunku.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.