Liczba ofiar śmiertelnych wtorkowego trzęsienia ziemi w nowozelandzkim mieście Christchurch wzrosła do 113. 228 osób policja nadal uznaje za zaginione.
Poprzedni bilans mówił o 103 zabitych.
Wśród zaginionych osób mogą znajdować się osoby, których ciała wydobyto spod gruzów, ale jeszcze nie zidentyfikowano. Policja opublikowała nazwiska zaledwie czterech zabitych, w tym dwojga niemowląt.
W piątek ma się pojawić więcej informacji na temat tożsamości pozostałych ofiar. Wg nieoficjalnych doniesień wśród ofiar śmiertelnych są dwie osoby z Wielkiej Brytanii, dwie z Irlandii i jedna z Australii.
W trzęsieniu ziemi ponad 2,5 tys. osób odniosło obrażenia, w tym 160 poważne.
Ponad 50 z zabitych to ofiary odnalezione w ruinach siedziby Canterbury Television, gdzie mieściła się szkoła językowa dla zagranicznych studentów. Zdaniem sił ratunkowych pod gruzami wciąż może znajdować się wiele osób.
Około ośmiu osób może wciąż przebywać wewnątrz budynku firmy finansowej.
Akcję ratunkową utrudniały obawy, że pod wpływem wstrząsów wtórnych ruiny 26-piętrowego hotelu mogą się ostatecznie zawalić, na zasadzie domina przewracając sąsiednie budynki.
W poszukiwaniach pomagają ekipy ratunkowe z Japonii, Tajwanu i USA, wyposażone m.in. w specjalne, opuszczane mikrofony i psy szukające. Na Nową Zelandię dociera również pomoc z Wielkiej Brytanii, Chin i USA, dzięki której akcję poszukiwawczą będzie można przedłużyć.
"Oczywiście mamy nadzieję, że wciąż uda nam się uratować ludzi, jednak staje się to coraz mniej prawdopodobne" - powiedział minister ds. obrony cywilnej John Carter. Dotychczas udało się uratować ok. 70 osób.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.