Napływ uchodźców spowodował też wzrost liczby dywersantów.
Sytuacja na wschodzie Ukrainy jest tragiczna. Ludzie są wykończeni. Do wielu miast, do których jeszcze kilka dni temu udawało się przekazać pomoc humanitarną teraz już nie ma szans na jej dostarczenie. W rozmowie z Radiem Watykańskim wskazuje na to bp Jan Sobiło, który przebywa w Zaporożu. Miasto jest głównym centrum pierwszej pomocy dla ludzi, którym udało się wydostać z oblężonych terenów.
Napływ uchodźców spowodował też wzrost liczby dywersantów, którzy skorzystali z sytuacji i przybyli do Zaporoża. Dlatego też w mieście kolejny raz wprowadzono godzinę policyjną, aby móc ich wyłapać. „Z tego powodu w czwartą wojenną niedzielę wierni nie mogli przyjść do kościoła i uczestniczyli w Mszach jedynie dzięki transmisji w mediach społecznościowych” – mówi bp Sobiło.
„Zaporoże jest pierwszą bazą, do której udają się uchodźcy i tutaj otrzymują pierwszą pomoc: posiłek, ubranie, bo najczęściej uciekają nie mając w ręku niczego. Dlatego też wszystko co jest im potrzebne na dalszą drogę otrzymują. Przenocują u nas noc lub dwie i potem wyjeżdżają dalej, na zachodnią Ukrainę, albo do Polski – mówi papieskiej rozgłośni bp Sobiło. – W miejscach okupowanych takich jak Berdiańsk, czy Melitopol jest coraz trudniejsza sytuacja. Ludzie mają problemy, żeby się stamtąd wydostać. Chociaż nie są tak ostrzeliwani jak w Mariupolu, to jednak brakuje im już wielu rzeczy do funkcjonowania, prądu, wody. Nie może tam dojechać kapłan, bo miasta są okrążone i nie przepuszczają. W Mariupolu sytuacja jest tragiczna. Nie wpuszczają żadnych konwojów humanitarnych. Chcą tych ludzi zmęczyć tą sytuacją. Ta wojna się kiedyś skończy i Putina czeka proces w Hadze, jako zbrodniarza wojennego i on chce mieć alibi, że bronił ludności etnicznie rosyjskiej. Dlatego robi taki krok, że proponuje, żeby z Mariupola wywozić ludzi do Rosji. Zabierają im dokumenty ukraińskie i zmuszają ich, żeby podpisywali deklaracje, że mieszkali w Mariupolu, ale są Rosjanami. Jak nazbiera takich ludzi dużo, to będzie miał alibi w Hadze, że bronił uciemiężonych Rosjan, których tutaj obrażano na wschodzie Ukrainy. Perfidia Putina nie zna granic.“
Bp Sobiło wskazuje, że ludzie w Mariupolu masowo umierają. W większości nie chcą wyjeżdżać. Wolą umrzeć z głodu, czy pragnienia niż wyjechać do Rosji, żeby poddać się tam propagandzie. Nie chcą wyjeżdżać nawet ci, którzy mają rosyjskie korzenie. Hierarcha wskazuje, że barbarzyńskie jest to, iż Rosjanie nie grzebią nawet swoich żołnierzy. Ulice wyjazdowe z Mariupola usłane są ich ciałami. Na początku byli chowani w zbiorowych mogiłach, teraz już nikt tego nie robi.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.