Bp Kawa o nadziejach i odarciu ze złudzeń na Ukrainie.
„Dyplomacja to jedno, ale na przyjazd Papieża liczą przede wszystkim zwykli ludzie. Doświadczają brutalnej wojny, potrzebują wsparcia swojego Ojca, a za niego uznają Franciszka” – powiedział w rozmowie z Radiem Watykańskim bp Edward Kawa, biskup pomocniczy Lwowa.
Po atakach na to miasto przed kilkoma dniami, obecnie jest dość spokojnie, mimo niebezpieczeństwa i lęku, zwłaszcza jeśli chodzi o najbliższe godziny. „Pojawiały się pogróżki, że będą ataki a ostrzały będą dokonywane właśnie w święta i na kościoły, gdy będą w nich ludzie. Mimo to jest spokojnie, ludzie starają się nie panikować” – powiedział bp Kawa.
Zapytany o słowa Franciszka, który w wywiadzie dla portalu La Natión odniósł się do braku dotychczasowego wyjazdu do Kijowa („Nie mogę zrobić niczego, co zagroziłoby wyższym celom, jakimi są: zakończenie wojny, rozejm lub przynajmniej korytarze humanitarne. Jaki sens miałaby podróż Papieża do Kijowa, jeśli następnego dnia wojna będzie trwała nadal? – powiedział Papież), bp Kawa stwierdził, że na tę wizytę liczą właśnie zwykli ludzie. Obecność samego Franciszka byłaby prawdziwie ojcowskim wsparciem.
„Niezależnie od stanowiska Watykanu, wszyscy katolicy, obu obrządków, czekają na wizytę Papieża. Mają wielką nadzieję, że ta wizyta przyniesie pokój i że mogłaby wyjaśnić to, co dla Ukrainy jest dzisiaj niejasne. To byłoby bardzo uzdrawiające. O to się modlimy, i będziemy nadal zabiegać z naszym episkopatem, na ile to możliwe, by wizyta jednak się dokonała. Wiadomo, że jest to kwestia rozeznania na wyższych szczeblach, ale myślę tutaj szczególnie o prostym, zwykłym chrześcijaninie, człowieku, który stał się zakładnikiem brutalnej i niesprawiedliwej wojny. On potrzebuje właśnie teraz, w tej najtrudniejszej chwili doświadczenia cierpienia i śmierci, pocieszenia ojca. Ojciec Święty jest ojcem, autorytetem duchowym, moralnym. Jeśli ten ojciec, Piotr naszych czasów, przyjechałby tutaj, byłoby to naprawdę bardzo uzdrawiające. Nie mam wątpliwości, to przyczyniłoby się do szybszego zakończenia wojny, do zakończenia mordowania niewinnych, szczególnie dzieci. Chodzi tu o rozeznanie duchowe, a nie dyplomatyczne. My się o to modlimy, a Watykan ze swojej strony niech rozeznaje, co będzie najbardziej odpowiednie, ale tak, my się o tej wizyty bardzo jej oczekujemy.“
Odnosząc się z kolei do odwołanego spotkania z Cyrylem, do którego nie dojdzie, wbrew pierwotnym planom, w czerwcu w Jerozolimie, pomocniczy biskup Lwowa stwierdził, że w tym momencie prawosławie jurysdykcji moskiewskiej przestało być stroną w dialogu ekumenicznym, ponieważ de facto nie jest obecnie Kościołem. „Kościół prawosławny patriarchatu moskiewskiego, szczególnie na terenie Rosji, jest w tej chwili zakładnikiem tego państwa, jest całkowicie w tę wojnę zaangażowany. Jakiekolwiek dialog czy spotkanie byłoby niewłaściwe, przyniósłby złe skutki. Na Ukrainie giną ludzie wielu obrządków i wyznań, na wschodzie są mordowani wierni moskiewskiego patriarchatu, który wobec tego milczy. Nie zajmuje względem wojny sprawiedliwej pozycji. Kościół moskiewski przestał być Kościołem. Zajął się bardziej polityką, niż tym by głosić prawdę i Ewangelię. Trzeba poczekać na bardziej odpowiedni czas na takie spotkania, czas, gdy byłoby ono faktycznym dialogiem i przyniósłby jakieś owoce” – ocenił bp Kawa.
Odmowa rozejmu ze strony Moskwy obnażyła także jej całkowitą dekadencję w sferze wartości. Jedynym motywem Rosji jest niszczenie narodu i zabijanie cywilów. „To potwierdza, że nie jest to tylko wojna militarna, ale też duchowa. Dla każdego bez wyjątku chrześcijanina Wielkanoc jest najważniejszym wydarzeniem. Każdy zwykły chrześcijanin zgodziłby się na to, by podczas świąt był pokój. To byłoby małym, ale jednak, elementem dialogu. Brak zgody choćby na to świadczy, że oni nie uznają żadnych wartości chrześcijańskich, ani żadnych zasad, nie mają wyczucia potrzeby świętowania Zmartwychwstania. W tej wojnie nie uznają niczego świętego. Brak zawierzenia broni na święta pokazał, że nie chodzi tu o żadne dobro (z punktu widzenia Rosji – przyp. red.) ale o to, by zabić jak najwięcej cywilów. To potwierdza, że celem Rosji nie jest zajęcie jakiejś części Ukrainy, tylko jak największe zniszczenie ludności cywilnej. To prawda, której my tutaj doświadczamy i widzimy” – stwierdził duchowny.
Na pytanie o planowane na przyszły tydzień spotkania sekretarza generalnego ONZ z Władimirem Putinem, a następnie z Wołodymyrem Zełenskim, bp Kawa powiedział, że nie wiąże z nimi żadnych nadziei, ponieważ dotychczasowe działania organizacji międzynarodowych pokazały, że nie potrafiły one przyzwoicie i po chrześcijańsku zachować się nawet w obliczu zabijania dzieci i kobiet.
„Uważam, że nic to nie zmieni, dlatego że wszystkie te organizacje międzynarodowe w obliczu wojny pokazały, że są bezradne. Wszystkie spotkania, dialogi, wizyty, wyrazy współczucia prezydentów różnych krajów, które nie niosą ze sobą żadnych działań, szczególnie myślę o krajach zachodnich, Niemcach czy Francji, to są po prostu puste słowa. Uważam, że to spotkanie będzie kolejną porażką i nic nie wniesie. Są pewnie jakieś dobre chęci, mają jakieś dobre plany, ale bez radykalnych działań ze strony zachodu, który ma w końcu się określić, czy ma stanowisko broniące ludzkiego życia, czyli chrześcijańskie, czy rzeczywiście jest zachodem pogańskim, który nic nie uznaje za święte… Jak na razie, tylko o tym możemy mówić, że to jest środowisko które nie ma żadnych wartości bo nie broni nawet dzieci, najbardziej bezbronnych i kobiet. Mordy się dokonują na naszych oczach, a Zachód współczuje, ale nic nie robi. Dlatego nie mam żadnych oczekiwań, myślę że większość mieszkańców tak samo. Ale zobaczymy co się wydarzy po spotkaniu, po owocach poznamy, czy te organizacje międzynarodowe rzeczywiście mają jakieś wartości czy po prostu są fikcją, która nie wpływa w żaden sposób na naszą rzeczywistość. Świat współczuje, ale milczy. To się dokonuje w samym sercu Europy. Nie ma żadnej reakcji, sami musimy się bronić.“
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.