Po raz pierwszy w historii Kościoła nienarodzone dziecko będzie wyniesione na ołtarze jako męczennik za wiarę.
Na czołówki światowych mediów trafiły w ostatnich dniach doniesienia o tym, jak Polacy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej, płacąc za to życiem. A nieczęsto się to zdarza. Wszystko za przyczyną rodziny Ulmów, męczeństwo której uznał papież Franciszek. Ta decyzja była oczekiwana. Jednak prawdziwą nowością jest to, iż uznano męczeństwo także ich nienarodzonego dziecka. Dekret Dykasterii ds. Kanonizacyjnych potwierdza męczeństwo „sług Bożych Józefa Ulmy i Wiktorii Ulmy, małżonków, i 7 towarzyszy, ich dzieci”. Sześcioro młodych męczenników to: Staś (lat 8), Basia (lat 6), Władek (lat 5), Franek (lat 4), Antek (lat 3) i Marysia (6 miesięcy). Siódmym męczennikiem jest maleństwo, które Wiktoria nosiła pod sercem, w chwili męczeństwa będąc w dziewiątym miesiącu ciąży.
Ta decyzja ma ogromne znaczenie dla samego opowiadania historii rodziny Ulmów, gdyż w ich biografiach przeważnie pisze się, że zginęli z szóstką dzieci, i odnotowuje fakt, że Wiktoria była w ciąży. - Beatyfikacja nienarodzonego dziecka jest uznaniem, że dziecko już w łonie matki jest istotą ludzką i należy się tej osobie ochrona i troska – podkreśla bp Stanisław Jamrozek, postulator w procesie beatyfikacyjnym rodziny Ulmów. Beatyfikacja będzie więc też upomnieniem się o świętość życia od poczęcia, ale i przypomnieniem o milionach dzieci, które zginęły w wyniku aborcji, a mimo to są częścią Mistycznego Ciała Chrystusa. Beatyfikacja ta stawia przed teologami dalekosiężne wyzwanie, bo jeszcze niedawno teologia wysyłała dzieci narodzone a zmarłe przed chrztem do miejsca zwanego limbus puerorum, które nie do końca było niebem. A teraz Kościół decyduje się beatyfikować dziecko, które nie może się wylegitymować żadną zasługą. Jego męczeństwo zapewne można uznać za chrzest krwi, ale i tak otwiera to dyskusję nt. natury świętości, która nie jest osobistym wysiłkiem, ale otwarciem na łaskę Boga.
Przychodzi tu analogia ze świętymi młodziankami z Betlejem, o których stara oracja mówi, że wyznali Pana „nie mówieniem, lecz umieraniem”. W przypadku Ulmów mamy akt chrześcijańskiego męstwa jego rodziców, w którym to dziecko uczestniczy „nie mówieniem, lecz umieraniem”. Jest jednak coś więcej. W jednym z komentarzy pod informacją o beatyfikacji napisano: „Rodzice młodzianków nie otworzyli jednak drzwi swoich domów i swoich serc, by wpuścić Jezusa. A Ulmowie przyjęli pod swój dach Jezusa w prześladowanych Żydach, ugościli, nakarmili, przytulili do serca, świadomie ponieśli ryzyko w imię miłosierdzia”. Święci z sąsiedztwa z palmą męczeństwa. Dobrze, że o nich usłyszy świat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.