Fani Adama Małysza świętują od wczoraj w Zakopanem benefis skoczka i dziękują za wspaniałe przeżycia sportowe. W sobotę wieczorem zakopiański deptak tłumnie zapełnił się kibicami w biało-czerwonych barwach.
Według organizatorów, sobotnie skoki obejrzało z trybun Wielkiej Krokwi 21,5 tys. kibiców, a wśród niech para prezydencka. W całym Zakopanem pożegnanie "orła z Wisły" fetuje kilkadziesiąt tysięcy jego fanów.
Po zakończeniu benefisu, tłum kibiców z Wielkiej Krokwi wyruszył do centrum miasta. Kibice zgromadzili się głównie na Krupówkach, gdzie w karczmach, barach i restauracjach świętują sukcesy wybitnego polskiego skoczka.
Na ulicach Zakopanego słychać trąbki zwane na cześć skoczka "małyszówkami" i śpiewy kibiców z wąsami, odzianych w biało-czerwone stroje. "Dzisiejszy benefis to nie tylko święto skoków, ale i święto naszego patriotyzmu" - powiedziała wczoraj fanka Adama Małysza, Magdalena Nowakowska, która na benefis skoczka przyjechała z grupą kibiców z Wronek.
Jak powiedział PAP rzecznik zakopiańskiej policji, Kazimierz Pietruch, w mieście pod Giewontem w sobotę nie doszło do żadnych poważnych incydentów. "Fani Małysza to zupełnie inna kategoria kibiców, są kulturalni. Nie mieliśmy żadnego incydentu o podłożu chuligańskim" - powiedział.
Tuż po godzinie 19. Adam Małysz na Wielkiej Krokwi w Zakopanem oddał ostatni skok w zawodniczej karierze. W imprezie pożegnalnej Skok Do Celu - Adam's Bull's Eye rywalizowano symbolicznie, ponieważ na skoczni panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne.
Mimo że zawody nie przebiegły po myśli organizatorów, kibice dziękują Małyszowi za chwile wzruszeń. "Dzięki Małyszowi wielokrotnie czuliśmy dumę narodową" - powiedział PAP świętujący na Krupówkach wraz z grupą kibiców z Sandomierza, Grzegorz.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.