Mimo obowiązującego zawieszenia broni, w Sudanie w poniedziałek wciąż trwają walki, które koncentrują się w stolicy kraju, Chartumie - informują media. Sytuacja humanitarna w Sudanie zbliża się do punktu krytycznego - ostrzega ONZ.
Walczące o władze w kraju wojska rządowe i paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia (RSF) zgodziły się na przedłużenie rozejmu na kolejne trzy doby, od północy z niedzieli na poniedziałek. To kolejne zawieszenie broni, które jest łamane zaraz po jego zawarciu.
W Chartumie armia walczy z jednostkami RSF, które okopały się w dzielnicach mieszkaniowych; bardziej mobilni rebelianci rozpierzchli się po całym mieście, a siły rządowe próbują ich zwalczać używając dronów i samolotów bojowych - relacjonuje agencja Reutera. W poniedziałek w stolicy Sudanu znów słychać strzały, wybuchy i naloty - dodaje agencja AFP.
"Skala i tempo rozwoju wydarzeń w Sudanie są bezprecedensowe" - ostrzegł w niedzielę podsekretarz generalny ONZ ds. humanitarnych Martin Griffiths, który udaje się do Sudanu, by zbadać na miejscu możliwości pomocy. Dodał, że większość magazynów i punktów pomocy humanitarnej na miejscu została zrabowana.
W trwających od połowy kwietnia walkach zginęło co najmniej 528 osób, a 4599 zostało rannych - wynika z cytowanego w poniedziałek przez Reutersa komunikatu sudańskiego ministerstwa zdrowia. ONZ podaje podobną liczbę ofiar, ale zaznacza, że ich rzeczywista liczba jest znacznie wyższa.
Od początku konfliktu z Sudanu uciekło już 270 tys. osób; 75 tys. stało się wewnętrznymi uchodźcami - szacuje ONZ. Wiele państw świata prowadzi ewakuację swoich obywateli. W Chartumie brakuje wody, żywności i prądu - dodaje AFP.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.