Zachęcam was do czerpania z tej zbawczej tajemnicy i do aktywnego udziału w Triduum Paschalnym – powiedział Benedykt XVI podczas audiencji ogólnej na Placu św. Piotra w Watykanie. Swą katechezę poświęcił omówieniu tych "trzech świętych dni", stanowiących - przypomniał - centrum całego roku liturgicznego i będących czasem wyjątkowej łaski dla każdego chrześcijanina.
Wielki Czwartek kończy się adoracją eucharystyczną na pamiątkę konania Pana w Ogrodzie Getsemani. Po wyjściu z Wieczernika udał się On na modlitwę w samotności przez obliczem Ojca. W owej chwili głębokiej jedności Ewangelie opisują, że Jezus doświadczał głębokiego lęku, cierpiał tak bardzo, że oblewał go krwawy pot (por. Mt 26, 38).
Świadom zbliżającej się nieuchronnie śmierci na krzyżu odczuwał On wielki niepokój i bliskość śmierci. W tej sytuacji pojawia się także element o wielkim znaczeniu dla całego Kościoła. Jezus mówi swoim: „Zostańcie tu i czuwajcie”. I to wezwanie do czuwania dotyczy właśnie owej chwili niepokoju, zagrożenia, w której przyjdzie zdrajca, ale dotyczy też całej historii Kościoła: jest to nieustanne przesłanie po wszystkie czasy, by senność uczniów nie była tylko problemem owego czasu; jest to problem wszystkich dziejów. Pytanie brzmi: na czym polega ta senność i na czym miałaby polegać czujność, do której wzywa nas Pan. Senność uczniów w historii jest swego rodzaju niewrażliwością duszy na problem zła, niewrażliwością na całe zło świata: nie chcemy pozwolić, aby sprawy te zbytnio nami wstrząsały. I nie jest to jedynie niewrażliwość na to zło, które mianowicie winno nas pobudzić do czynienia dobra, by walczyć o siłę dobra. Jest to niewrażliwość względem Boga, ta nasza prawdziwa senność, ta niewrażliwość na obecność Boga, który czyni nas nieczułymi również na zło: nie czujemy Boga, przeszkadzałby nam i oczywiście nie czujemy też w ten sposób mocy zła i pozostajemy na drodze naszego wygodnictwa. Nocna adoracja wielkoczwartkowa, czuwanie dla Pana winny być właśnie tą chwilą, która skłania nas do myślenia o ospałości uczniów, obrońców Jezusa, apostołów, nas, którzy nie widzimy, nie chcemy widzieć całej siły zła i którzy nie chcemy wejść w Jego Mękę dla dobra, dla obecności Boga w świecie, dla miłości bliźniego i Boga.
Następnie Pan zaczyna się modlić. Trzej apostołowie: Piotra, Jakub i Jan śpią, ale co pewien czas się budzą i słyszą modlitwę Pana: „nie Moja, lecz Twoja wola niech się spełni”. Co to znaczy owa „moja wola”, co to znaczy ta „Twoja wola”, o której mówi Pan? Moją wolą jest, że „nie powinienem umrzeć”, aby został mi oszczędzony kielich cierpienia – jest to wola natury ludzkiej i Chrystus czuje, całą świadomością swego bytu, życie, otchłań śmierci, terror nicości, owo zagrożenie cierpieniem. I On, bardziej od nas, którzy mamy ten naturalny sprzeciw wobec śmierci, ów naturalny strach przed śmiercią – jeszcze bardziej niż my czuje otchłań zła. Czuje wraz ze śmiercią także całe cierpienie człowieczeństwa, czuje, że wszystko to jest kielichem, który musi wypić i sprawić, że wypije jako On sam, przyjmie zło świata, wszystko to, co jest straszne, niechęć do Boga, wszystkie grzechy. I możemy zrozumieć, jak Jezus swoją duszą ludzką jest sterroryzowany w obliczu tej rzeczywistości, którą postrzega w całym jej okrucieństwie: Moją wolą byłoby nie pić z kielicha, ale Moja wola jest podporządkowana Twojej woli, woli Bożej, woli Ojca, która jest również prawdziwą wolą Syna.
I tak oto Jezus przemienia w tej modlitwie wrodzoną niechęć, niechęć do kielicha, do swej misji umierania za nas; przemienia tę swoją wrodzoną wolę w wolę Bożą, w „tak” dla woli Bożej. Człowiek sam z siebie jest kuszony, aby przeciwstawić się woli Bożej, aby iść za własną wolą, poczuć się wolnym dopiero wtedy, gdy się jest autonomicznym; przeciwstawia swoją autonomię heteronomii [niesamodzielności] kroczenia zgodnie z wolą Bożą. Wszystko to jest dramatem ludzkości. Naprawdę jednak autonomia ta jest błędna, a owo wejście w wolę Bożą nie jest zniewoleniem, łamiącym moją wolę, ale jest wejściem w prawdę i w miłość, w dobro. I Jezus popycha naszą wolę, sprzeciwiającą się woli Bożej, która szuka autonomii, popycha tę naszą wolę ku górze, ku woli Bożej. Jest to dramat naszego odkupienia, że Jezus popycha ku górze naszą wolę, całą naszą niechęć wobec woli Bożej oraz całą naszą niechęć do śmierci i grzechu, łącząc ją z wolą Ojca: „nie Moja wola, lecz Twoja”. W owej przemianie „nie” w „tak”, w tym włączeniu woli stworzenia w wolę Ojca przemienia On ludzkość i odkupuje nas. Zaprasza nas też do wejścia w ten swój ruch: do wyjścia z naszego „nie” do wejścia w „tak” Syna, to jest moja wola, lecz decydująca jest wola Ojca, gdyż jest to prawda i miłość.
Kolejny element tej modlitwy wydaje mi się ważny. Trzej świadkowie zachowali – jak to ukazuje Pismo Święte – słowo hebrajskie lub aramejskie, używane przez Pana w Jego rozmowie z Ojcem. Nazwał Go „Abba” – Ojcze. Ale ów zwrot „abba” jest rodzinną formą słowa „ojciec”, używaną tylko w rodzinie, której nigdy nie używano wobec Boga. Widzimy tu w samym wnętrzu Jezusa, jakby rozmawiał w rodzinie, jak rozmawia naprawdę jak syn z ojcem. Widzimy Tajemnicę Trynitarną: Syna, który rozmawia z Ojcem i odkupuje ludzkość.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...