Kilka tysięcy osób przeszło ulicami Warszawy w Drodze Krzyżowej z udziałem metropolity warszawskiego kard. Kazimierza Nycza.
Procesja wyruszyła z kościoła św. Anny, na którym wisi ogromna fotografia papieża Jana Pawła II. Do jego tekstów, wygłoszonych przed 20 laty podczas pielgrzymki do ojczyzny, nawiązywały rozważania przy poszczególnych stacjach, przygotowane przez ks. prałata Andrzeja Gałkę.
Słowo pasterskie na zakończenie wygłosił kardynał Nycz. Wspominał Drogę Krzyżową z roku 2005, którą w imieniu umierającego papieża poprowadził kard. Joseph Ratzinger.
"Ani kardynał Ratzinger, nie wiedział wtedy jeszcze, że miesiąc później będzie następcą Jana Pawła II i będzie kontynuował prowadzenie Kościoła Chrystusowego, nie wiedział także, że to +santo subito+, wypowiedziane podczas pogrzebu Jana Pawła II zaowocuje beatyfikacją sześć lat po jego śmierci. I że jemu nie tylko przyjdzie być następcą Jana Pawła II, ale także wynieść go na ołtarze" - powiedział metropolita.
"Nieśliśmy w tej Drodze Krzyżowej te wszystkie nasze polskie krzyże ostatniego roku. Nieśliśmy krzyż katastrofy smoleńskiej, krzyż powracającej kilkakrotnie powodzi, nieśliśmy swoje osobiste, rodzinne krzyże" - dodał kard. Nycz.
Krzyż między poszczególnymi stacjami nieśli studenci, straż miejska, harcerze, policjanci, prawnicy, żołnierze, strażacy, strażnicy ochrony kolei, pracownicy służby zdrowia, radni, rzemieślnicy, członkowie ruchów religijnych i katolickich środowisk twórczych.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.